H / Hakan / Poleciałbym na księżyc
Stan słodko senny. Marzeń sennych pełny. Sny jak kłębki wełny zawężają moje węzły. Z uwięzi pragnę uciec tam gdzie niezły i bezpieczny, mi stateczny żywot w pełni wiodę sobie nieuległy ogółom co dookoła kłują martwą swą naturą. Niweluje je mój urok, co zdoła ująć mą posturą pełen nowy wymiar bez wymian, jak w ślinach. Bo to dobry finał. Chcę tu być. To mój prywatny miraż.
Mogłbym polecieć na księżyc ale nie mam rakiety. Wiódłbym życie jako pierwszy patrząc na was z lunety. Usiadłbym jak w linii wersy nie zgadłbyś jak Twój apetyt, posiadłby słodkości- merci, aż wyleciałbyś na przeciw słuchaczu
Rap- stan uniesienia, zadatek splendoru. Liczone minuty wyobraźni na pułapie kosmosu. Świat nad którym jestem teraz to na ogół, chciałby mnie pozbawić tej miłości, ale to jest silne opium. Za silne. Nie ma siły- galaktyka nie ogarnie serca którym zwyciężam w gwiazdach, zapisując swoje miejsca- wejść do sedna tętna, materii, cząstki, szczęścia. Puenta- byleby do samego końca. Byleby rap mnie zapamiętał. Bo jestem Nim.
Nic więcej się nie wydarzy, jak już się skończy. Nic więcej poza tym co zdołasz tutaj zrobić
Ja siedzę tam. Przeszedłem piękną drogę mleczną. Ja wiedze mam. Doszedłem tu z pomocą skuteczną. I posiedzę sam. Z konstelacją którą wierszą oddaje na posiadówie wsród gwiazd, one mą ucieczką. I tak sobie myślę gdy spoglądam oczami Piotra. I tak jak sobie przyśnię. Obiecuje, podołam do końca. Bo tak jak na początku w tym śnie, czuję, że największy kontakt, umiem dostać w harmonii, żyjąc tym co los dał.
Mogłbym polecieć na księżyc ale nie mam rakiety. Wiódłbym życie jako pierwszy patrząc na was z lunety. Usiadłbym jak w linii wersy nie zgadłbyś jak Twój apetyt, posiadłby słodkości- merci, aż wyleciałbyś na przeciw słuchaczu Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|