Leżę taka prawda. Leżę już od dawna. Nie było kiedykolwiek inaczej prawdę powiedziawszy. W oparach myśli co dają wiek, osoba jakaś jakoś na mnie patrzy. Myślę- jak znaleść lek, by łzy z łatwością zwalczyć ? Ciągle w tym miejscu, przez minuty, godziny, lata. Mam czas, dużo czasu. Hordę energii chcę dać sensu, wiesz ją w nuty wlać, jak katar wciągać haust, dać sercu rarytasów. Tutaj w tym miejscu, nic nie wskazuje bym miał się ruszyć. Gdyby czas miał się skończyć czy miałby się on dłużyć mi ? Leżę i obserwuję dziś.
Czy mam coś, innego do roboty? Nie,nie Czy mam coś, innego do roboty? Nie,nie Czy mam coś, innego do roboty? Nie,nie
Piękny okres roku start zaczyna, szcerze w to wierzę, ale zbyt duże skoki ciśnienia, a leżę wiosną. Źdźbło po źdźble wydłuża swoje liście świeża trawa. Z okiem chirurga patrzę na jej wzrost- zabawa. A może zegarmistrza? Moja precyzja zajebista! Nieważne, co mi tam? Leżę i będę pisać, albo pisał.
więc
Kwiaty mleczu pokryły okolicę żółtym dywanem. Już wkrótce będę miał nową zabawę. Białe spadochronki polecą w świat na raz. Zawsze to jakieś urozmaicenie w tym gdzie ja, a jak! Leżę latem. Lubię lato, bo ma ono pomysł na to by odbijać się od katorg., za nic a nie, że za coś. Łapię promienie słońca powierzchnią ciała, to fantazja. Chyba nawet szybciej myślę już, taka noszalancja.
Ludzie wyszli w metropolie. Słyszę ich głosy. Czasami ktoś przejdzie obok. Czy ma mnie już dosyć? W górze skowronek śpiewa swą piosenkę, ja nie śpiewam. Lubię lato ale czy ono tak naprawdę jest we mnie? Obserwuję obłoki na niebie. Trenuję wyobraźnię, w której poszukuję okazji, aby wykorzystać szansę. Kłębiaste obrazy zmieniające się co chwilę, lubię lato i to co w górze niepoznane żyje wtedy. Sierpniowe burze napełniają podnieceniem. Czuję elektryczność całym sobą- uniesienie. Drżę po bliskim uderzeniu pioruna jak literki w konturach. Lubię lato ale już się nasila jak do kobiety uraz.
Leżę jesienią. Liście żółte wirują mi w powietrzu. Klucze ptaków przecinają bezchmurne dziś mi niebo. Wiatr gwiżdże w gałęziach drzew, wiesz już, ja frunę idąc za potrzebą. Nie! Ja leżę. Leżę i słucham. Fakt, czasami dociera do mnie dym z ognisk. Tak tam gdzie mija czas beztroski. Chciałem zobaczyć co tam się dzieje, lecz leżę. Ciągle leżę a wiatr wieje. Przysięgam, nie wiem czy to zmienię. Leżę zimą. Zmiana polega na zniknięciu kolorów. Przeważa biel i czerń, z przewagą pierwszej. Czy to gra pozorów? Gdy czasami biel przysłania wszystko. Zawsze po zimie czuję jakby trochę mnie ubyło. A to dziwne. Przecież nic nie robię, tylko leżę. I pryśnie lepszy okres, jak szelest przerwało coś mój wewnętrzny spokój. Nie mam ochoty na ruch, bezład jest u boku.
Leżę,tylko leżę i nic mnie nie rusza, tylko muzyka w uszach i leci dusza. Leżę,tylko leżę i nic mnie nie rusza, tylko muzyka w uszach i leci dusza.
Zostawcie mnie ej, Nie ruszajcie. ej Nie podnoście! ej ja Chcę leżeeeeć bo Świat zawirował. Zaszumiało przecinane mi powietrze. Lecę jak ptak - banalne, i mierze sie z czasem częściej ej Nie mam skrzydeł ,a lecę tak w miedzyczasie Cudownie! Bęc.bec bec ! Już nie lecę. Leżę w innym miejscu. Znowu leżę leze leze. i gdzie tu szukac sensu mam Fajny był kamień (nie?), Widziałaś jak poleciał. ten kamien bieg przyszlosci, moze bedzie juz zmienial Jestem pierdolonym romantykiem, kocham ta muzyke i tak mysle czasem ze zanim znikne, toto zmienie jej oblicze a nad zycie, a tak nad życie kocham tuptać wsród liter, i wróc tu gdy znikniesz nie możesz mi robić, tak dzis znowu no co Ty leże tutaj slucham bitu mysle o czyms i pisze o tym,wieszTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.