Pomiędzy ludźmi, gdzie ścisk doskwiera Na placu miasta stanął oferma Tani malarz trochę gryzipiórek Pisze i maluje choć tego nie czuje
Oferma stoi jak handlarz na bazarze Chciałby się uwalić choć jednym obrazem A gdyby sprzedał ze dwa może jeszcze Spłaciłby kumpli i dopił za resztę
Na barbakanie wszystko dozwolone Na barbakanie myśli poronione W miejscu karmionym monetarną miedzią O licach stu, stu licach ludzie siedzą
Przyglądam mu się spod parasola Małą białą popijam siko-browar Kawa piątala to coś chyba z siedem Obsługa i serwis wyjdzie czterdzieści
Z boku tuż przy mnie ktoś wysnuł opowieść Że przegrał miłość i teraz w bagnie tonie Że każdy widział jak coraz więcej chlapie Tylko na płótna chlapał coraz słabiej
I coraz gorzej i mniej starannie I coraz gorzej i bardziej zachłannie Myśląc o piciu zgubił gdzieś wyraz I coraz niżej i głębiej upada I coraz szybciej się w smutek zapada Myśląc o chwili na raz stracił wszystkoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.