Jeżeli w ogóle chciałbyś mnie przyćmić, to może najpierw słońce zasłoń, co? Jarasz się tym i nie chcę żebyś przystygł - płoń, jebańcu płoń Czuję tą przewagę adrenaliny, czuję się jakbym miał broń przy pasku Nie mogą pojąć, nasy są w błędzie, jeśli myślą że kimkolwiek przy nas tu są To jest tak świeże że nic dziwnego, że aż lekko przymarzło, co? Tylko ja z niepewnej przyszłości mógłbym mnie rozjebać, myślą że nowego wynajdą coś To przyparło ich, jak wdech w piersiach, ich kobiet co chcą te lekarstwo wziąć Nie musisz mówić zegarkom stop przy mnie, a listki nam przebarwią tło Zaburzenia łaknienia to ciągle jest głodne, a myślą że przekarmią to Ciągle jest pora karmienia i wciąż nowe młode to samo się przeżarło do Serca po sos, lunatycy tacy jak ja nigdy niczego nie przegapią śpiąc To leczy i wykańcza jak chemoterapia, u mnie jest terapią flow Zmieniam magazynki w zeszytach, chociaż sam nie wiem gdzie idę, widziałem że wrócę Powtórzę, dostałem skrzydeł i chociaż jestem jeden to jestem kluczem Ulica przy której żyję za długa by uciec, pała każdemu kto z życiem uszedł Pieprzone, zużyte rady - pluje na nie bo coraz wyraźniej już widzę mój sens Jakbym poznawał stwórcę i rozumiał teraz cały plan na nowo I widział to jak w powtórce, to co miał na myśli gdy było chujowo Widzę sukces, jakby był osobą i rozumiem życie, jakby był osobą Sześcian, w kościach parę szóstek, jakbym miał umrzeć bo wziąłem już za sporo szczęściaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.