okna na centrum z kuchni na park kominek z ogniem nie żadna atrapa i duże łóżko gdzie płonie żar splecionych naszych ciał... tak chciałabym na wieki
podchodzę w pół śnie chwiejnym krokiem pod stopą odgłos dębowej deski i nie otwieram oczu znam każdy metr od lat wydeptywanej ścieżki
spokojnie skradam się oddech miarowy słyszę twój i jak najciszej zbliżam się nie chcę zakłócić twego snu
z tobą bezpiecznie czuję się choć okna pootwierał w nocy wiatr nie zbudzi nas już burzy grzmot i spadający grad
śpij że spokojnie swoim snem ja rano spiorę z twej rany krew już wyrzuciłam nóż cóż nikt się nie dowie o tym że...
a mogłeś nadal kochać mnie czemu przyniosłeś kobiecą woń ciut ostrożniejszym mogłeś być gdy całowałam twoją skroń
a mogłeś nadal kochać mnie ślad obcej szminki zdradził ciężko pamiętam kiedy to obiecałeś mi że zawsze będziesz kochał mnie
śpij że spokojnie swoim snem... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|