Upiorny obraz dnia, co budzi się powitam zgrzytem zwartych szczęk. Zmora przegranej znów kark mi gnie, wyznacza szlak cierniowy klęsk.
Tę kocha los, bo w życiu wszystko ma tak wieszczy tłum, co za plecami mam. Żądza splendoru forsy i o wpływy gra, arterie życia zatkał kariery szlam.
Dziś już wiem co w życiu ważne jest ten czas, co gdzieś umknął mi. Skomleć przyjdzie choć o jeden miły gest, znieść ból, co w sercu tkwi.
Mesjasza dziś ześlijcie mi, lauru liść, garść lepszych dni, niebiańskich łask nadziei żar i wiedzy blask tam gdzie rozum śpi.
Mój ziemski czas bogactwem rządz, radości smak - logiczny błąd. Ocalcie mnie przed pustką snów. Bóg jeden wie czy zaufam znów.
Oto zbieram plon naręcza fałszu, intryg, zdrad, dorobek mój, grobowiec cnót. Wianuszek twarzy mych przyjaciół z tamtych lat, dziś odtrąceni, ze zdjęć bije chłód.
Dziś już wiem, co w życiu ważne jest ten czas co gdzieś umknął mi. Skomleć przyjdzie choć o jeden miły gest, znieść ból, co w sercu tkwi.
Dziś niepomna czym rodzinny dom, zysk to wymierny cel. Nie wiem czym porywy życia są, flagi czas wywiesić biel.
Rachunek zysków strat niezmiennie drąży jaźń. Zamknięta wciąż na świat autorską cierpię kaźń.
Czy kolejne lata pomogą zrozumieć mi coś? Czy odmienna data przełomu wytnie szlak? Czy odwagą zalśnię, by mówić wreszcie dość? Złośliwości przerzut, niepewności rak.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.