Było nas trzech, było nas trzech, wspólna ulica, inne dziewczyny, każdy swe życie dźwigał jak umiał i nie ma w tym niczyjej winy, że jeden świata nie rozumiał, nie.
Wiosną śmiertelnie zakochał się, jak uczniak w koleżance z klasy, ona nie rzekła jemu nie, więc go miłosne naszły czasy.
W kwietniu za innym poszła w pejzaż, on pijąc stale na nią czekał, aż samochodem w rzekę wjechał, i końca roku nie doczekał, nie.
Zostało dwóch, więc było nas dwóch, wspólne tematy, książki i filmy, każdy świat pisał tak jak umiał, i nikt tu nie był, nie był winny, że jeden świata nie rozumiał.
B o miłość też dopadła m nie, bo kiedyś mnie musiała dopaść, ja też nie powiedziałem nie, się zakochałem jak idiota.
Wkrótce wiadomość otrzymałem, że z innym wyjechała za morze, tuż za przejazdem siadłem na torze, szedł ekspresowy, wybacz m i Boże.
Zostałeś sam, zostałeś sam, na tej ulicy wspólnej, naszej, na której nas już dawno nie ma, czy widzisz swoich kumpli twarze i snujesz wciąż miłosny temat?
Było nas trzech ...
sł. i muz, Grzegorz TomczakTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.