Czasem na ulicy marzeń Malowałem swoje dni Zabierali je handlarze Musiałem żyć
Pojawiłaś się tak nagle Jak zgubionej myśli sens Stałaś smutna w pustej bramie Gdy namalowałem Twój Ostatni dzień
Odeszłaś, nim zrozumiałem, że Z tego nie można wyjść Mówią: chcesz brać, to sprzedaj obraz ten Oprócz niego nie miałem już nic
Obudzili mnie nad ranem Byłem w bramie tak, jak Ty Z nikim się nie pożegnałem Musiałem iść
Zastapił drogę czarny, gęsty las Dłonie oplótł cierń Miliony lat przedzierałem się Aby móc jeszcze odnaleźć Cię
Ognisty ptak wyszarpuje sen Modlitwa wciąż się rwie Zabrakło sił i zabrakło łez Wtedy ktoś lekko przytulił mnie
Wokół dziwnie pusty pokój Rozumiemy się bez słów Kiedyś na ulicy marzeńTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.