Gdy zmęczony dzień wita świeżą noc, kiedy miasto morzy sen, W szare domy wsiąka szary tłum, kolory traci dzień. Dobrzy ludzie ciągną do swych gniazd: cztery ściany, meble, dach, Ja z nadzieją w sercu brnę pod prąd, gdzie plaży miękki piach.
Za plecami cichnie miasta szum, znika rafinerii smród, Już za chwilę w ciszy klęknę sam u morza wielkich wrót. Granatowa dal, farwatery gwiazd, niebo z wodą w tańcu lśni, Znad zatoki światła statków ślą wspomnienie dawnych dni.
Cudowny czas mych szczenięcych lat, na morzu dobre dni, Gdy cały świat leżał u mych stóp, otwarte każde drzwi! Dzisiaj wchłonął mnie codzienności trans odmierzany dziwną grą, A facetów, co żyją tak jak ja, idiotą chyba zwą.
Czy widziałeś słońce, kiedy świt budzi z nocy nowy dzień? Czy delfinów taniec zachwycił, gdy szalały w radosnej grze? Czy podwodny świat niezmierzonych łąk oczarował tęczą barw?… Porzuciłem raj, wycofałem się – wybrałem inny świat.
Posłuchajcie wy, co wahacie się, którą w życiu wybrać z dróg, Niechaj wiedzie was w niepoznany świat przygody serca puls! A gdy czasem w oczy zawieje wiatr – nie zbaczajcie z kursu, bo Gdzieś za horyzontem czeka was nieopisany ląd.
Cudowny czas najpiękniejszych lat, na morzu dobre dni… Gdy cały świat leży wam u stóp, otwarte każde drzwi! Niech nie wchłonie was codzienności trans odmierzany dziwną grą, A faceta, co żyje tak jak ja, idiotą niechaj zwą!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|