Gdy wieczorny czas się zbliża i już słyszysz ciszy żar, tuż przed bramą dwa oblicza- idziesz Ty, a z Tobą ja. W parku szelest słychać krzewów, wciąż w koronach szumi wiatr, liście szepczą o jesieni, nawet jeden z drzewa spadł.
Lecz gdy wejdziesz, spójrz pod nogi. Liść samotny, szary list. Nie nadepnij, weź do ręki. Porozmawiaj także z nim.
Słuchaj wiatru narzekania, słuchaj wierzb, co płaczą wciąż. Ławka nasza tam, za drzewem, więc ją stary uśpij śpiewem. Niech się ludzie oglądają, niech słuchają-wolno im. Na tej ławce tam, za drzewem można zwolnić życia rytm.
Coraz ciemniej, strun nie widać, coraz głośniej, cisza, wiatr. I późniejsza wciąż godzina- lubię słuchać gdy tak gra.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.