Nie ma takich wielu, z którymi potrafię gadać Nie wiem co to jest duchowa równowaga Nie obchodzi mnie co tam inni robią Co mówią, gdzie chodzą, ja zajmuję się sobą
I swoimi projektami, bo pomysłów nie brak Wiem ile jestem warty, o szacunek nie żebram Wygram czy przegram, chciałbyś, żebym zniknął Z twego horyzontu jak bańka mydlana prysnął
Ja jednak nie jestem z tego gatunku, Co zaczyna a nie kończy co do twego stosunku Możesz mnie nienawidzić, zatłuc, pokaleczyć Mam wielkie marzenia, zbuduję wielkie rzeczy
Szkoda mi czasu, żeby w ciebie rzucać mięsem Jest tu ze mną Fox: „jasne, że jestem” Jeszcze nie pojmujesz wago tych wydarzeń Walka się rozpoczęła, wynik czas pokaże
[refren] Jeśli chcesz się podnieść, to zrób to właśnie teraz Każda walka czas i siłę ci zabiera Krzyczymy do Ciebie, żebyś w końcu nas usłyszał Twoje jutro zaczyna się już dzisiaj x2
Ludzie bez przerwy pytają się: „kiedy?” Ludzie chcą końca strachu i końca biedy Chcą bez niepewności dzień rozpoczynać Ja też tego chcę lecz nie mogę wytrzymać
Te same biadolenia: wieczorem czy rano Ludzie zapomnieli – nic nie przychodzi samo Wszystko co masz w życiu musisz se wydrapać Późnym wieczorem do domu powracać
Do walki ponownie budzić się przed brzaskiem Za darmo to mogą oklepać ci maskę Nikt ci nic nie da, wszystko ma swoją cenę Ja mam swój plan i mam swoje marzenie
Nienawidzę gdy ktoś wchodzi mi w drogę Gdy to robisz to lepiej pojednaj się z Bogiem Jest tu ze mną Fox: „Możesz być pewien” Grupa Operacyjna, cztery, trzy, dwa, jeden…
[refren]
Jeśli chcesz się podnieść, to zrób to właśnie teraz Każda walka czas i siłę ci zabiera Krzyczymy do Ciebie, żebyś w końcu nas usłyszał Twoje jutro zaczyna się już dzisiaj x2 Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|