Wstaję z łóżka, jest piątek wieczór wpół do dziesiątej, a głowa wciąż boli, Potem na miasto, kumple, znajomi, tak wygląda weekend mój, Z trudem mówię, z trudem chodzę, Ale wiem, że pójdę tam, Pójdę tam, gdzie kasa płynie - w jednej z wielu nocnych knajp.
Przekraczając próg lokalu, witam ludzi, których nie znam, Trzymam piwo, odpalam papierosa, idę w tłum ogromnej sali, Widzę tłum, tłum przetańczy noc, gdzieś tam bójka, gdzieś znów zgoda. Siedzę, patrzę, jak wiruje świat - w ten cudowny, piątkowy raj..
W piątek wieczór, już mnie nie ma, wracam dopiero w sobotni poranek x2
Lubię gdy światła miasta patrzą na mnie, kilka piw tu, kilka piw tam, Parkiet pełen, podobnie bar, tak właściwie, to jestem tu sam. Lubię, gdy oczy nocy patrzą na mnie, kilka piw tu, kilka piw tam, Parkiet pełen, podobnie bar - tak właściwie, to jestem tu sam...
W piątek wieczór, już mnie nie ma, wracam dopiero w sobotni poranek x2
Na zegarze wybiła druga, czas opuszczać ten dziwny raj, Myślę o tym, czy nocny jest otwarty, nocny myśli, że jest otwarty Ja skończę pić, czekając na taksówkę, obok ktoś znów zrzygał się. Chciałbym czuć zapach Twoich perfum, a co najwyżej obsikałem sobie buty...
W piątek wieczór, już mnie nie ma, wracam dopiero w sobotni poranek x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.