Walcz, by wygrywać, z ran można się wylizać Walcz, by wygrywać, z ran można się wylizać
Nie sądzisz , Mielzky, że to czas, by to skończyć? Dwadzieścia trzy lata , a ty zatracasz forsę w nocnym. Wracam do domu , nie ma Ciebie, nie ma nic. Robisz rap? Dałeś mu życie, gdzie jest z tego kwit? Telefon, matka: „co tam syn, jak praca?” Nie mam jaj, by się przyznać, że znów poleciałem w mataks. Przepraszam bliskich za to, że zwiałem od nich , szukając lepszych dni , dill wypełnił moje torby. Nie sądzisz, Mielzky, że to czas, by stąd odejść? Śmiało mogą mnie sprzątnąć, niech pochłonie mnie ogień. Rap dał mi kumpli i ludzi w całej Polsce , To jedna z kilku rzeczy , w której nigdy nie zawiodłem. Parę lat temu byłem super, cool i trendy , później poznałem ból i ludzi , którzy nie są wierni. Z miasta do miasta, co więcej mogę stracić? Gdy każdy dzień , faktycznie , może być ostatnim.
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się rano , kto nie walczy, nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy.
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się ran o, kto nie walczy , nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy
Nie sądzis z, Mielzky, że to czas , by stąd zniknąć? Zostawić rap , myśl o pannie i znaleźć inną. To ciężkie , brat, uwierz mi na słowo, i tak wiecznie kończę z Beckiem i z Czystą Żołądkową. Rzuciłem rap , nie chcę zrobić gnojom krzywdy , Przyjąłem strzał na twarz , i wyplułem swoje myśli. Nie idź w moje ślady , nic nie zyskasz , to banał , Dziś żałuję , to zbyt późny czas , by naprawiać. Nie sądzisz , Mielzky , że zdechniesz pośród ulic? Gdybym miał wybór, właśnie taką śmierć bym zamówił. Patrzę na moich ludzi , to wszystko , co w życiu mam , Kto zostawił mnie na glebie , niech kiedyś jebnie na piach. Jestem ze stali , każdą stal stopić można , Mam tyle empatii , każdy się gapi i odtrąca mnie. Co jest Mielz, ty łajzo? Gdzie płyta z Patr00? (Gdzie?) Gdybyś żył tak jak ja , olałbyś rap już dawno.
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się rano , kto nie walczy, nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy.
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się ran o, kto nie walczy , nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy
Nie sądzisz , Mielzky, że to czas , by zapłakać? Po tylu latach niszczysz siebie , odpadasz świata. Nienawidzisz życia , które kochasz jak nikt , zawsze jest wyjście , nie jest nim już browar lub litr. Wysoko głowa , schowaj, ziomal , swój bling , nie gonię za tym , gonię dla tych , ty goń towar na street. Twarz chowam w dłoniach , by nikt bliski nie konał przez myśl , że w słowach jest krzyk , nie chcę afiszować się tym. Nie sądzisz , Mielzky , że czas jednać się z trumną? Wyrzucić rap , wyrzucić hajs matce na jakiś urlop? Nie mogę przestać , muszę dawać ludziom prawdę, stary , Nikt jej nie słucha , wolą rap „jak ruchać pannę”. Hustler na mikrofonie , niech tą łajzę kule biją , zabijam MCs słowem , klejcie żółwia z Aaliyah. Jestem silny jak nigdy , wkurwiony jak zwykle , I kocham swoje życie , bo nie chciałbym żyć gdzie indziej .
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się rano , kto nie walczy, nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy.
Sam na świecie , wciąż nie mogę znaleźć miejsca , lecz chcę budzić się ran o, kto nie walczy , nie zwycięża. Bo prawda po twojej stronie , Mielzky , cierpienie z czasem daje uśmiech dwukrotnie silniejszy
Walcz, by wygrywać, z ran można się wylizać Walcz, by wygrywać, z ran można się wylizaćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.