Czwarta nad ranem, Kontynuacja na rejonach Jak za małolackich lat Browary, wódka, drin, Ktoś odpalił jointa Czas nas nie dogoni dziś /2x
Na cieniu skwar trzy dychy, dycha więcej na dachu Mam tanie łychy i wydzwaniam po chłopaków: "Bierzta wszystko co mata, barek musi być full!" Znam każdego wariata tu - "Dawaj na mur!" Zróbmy to jak lata temu bez PLN-ów Gdy każdy biały wigga nosił luźny Jigga welur Po staremu najba, chłopy na majkach Jabłko, żubrówa, jakaś szmula i kajdan Mam swoją niunię, Ty przyprowadź reszcie foki Żyjąc w zamule chcemy bóle wreszcie skropić Gramy rap jak dawniej, co to za track jest? De La Soul na taśmie O, właśnie, co za numer! Chłopaki z skunem, ja podziękuję, może później odfrunę Splunę na ryje tym, co dziś wolą mulić beret W grobie jedno miejsce, A w piekle po chuj ci szelest?
The bonfire lit like a squn buyer I'm a turn up while we blow their lala Hop in the rooftop tap on Micasa I'm a tell you why you couldn't do it like us Even if you had all the money in the world You still couldn't get in there You couldn't manage where we put it down like this
Sąsiedzi drą się z okna, na górze folwark Bomba za nieobecnych, kto to posprząta? Wiem, że nie ja, więc pierdoli mnie wszystko Hip hop, pokaż, jak tym ruszasz, zejdź nisko W zasięgu łapy Bałtyk, skauci od flaszki Bez porażki jak Don Haskins, z głów czapki Gdzie się patrzysz? Ona jest moja Kumpelski pojazd nieraz tu kończył się na bojach Na dachu bloku leci JedenSiedem Niewiele mówi Ci to, jestem pewien Level wysoki, brakuje popit 'le się zmahauem, cóż może bym skoczył Rozkmiń, lecę na sklep, mam jakąś kapsę Fantę dwa razy, jeszcze Colę ze Spritem Wbijam na klatkę, mam zapoje dla ziomków Chuj... winda do remontu
The bonfire lit like a squn buyer I'm a turn up while we blow their lala Hop in the rooftop tap on Micasa I'm a tell you why you couldn't do it like us Even if you had all the money in the world You still couldn't get in there You couldn't manage where we put it down like this
Czwarta nad ranem, Kntynuacja na rejonach Jak za małolackich lat Browary, wódka, drin, ktoś odpalił jointa Czas nas nie dogoni dziś Czas nas nie dogoni dziś Teraz wszyscy rozbijamy browar lewą nogą Bałagan na strychu, nad strychem papa
Dotykam nieba jak dziecko na cracku Też byś tak miał, jakbyś był na dachu Ale ej, co ja gadam? Jesteśmy tutaj wszyscy I szamiemy tę giętę z grilla "said" w "nienawiści" Topi się papa, a my wciąż na dachach A Ty, weź się nie wywracaj Bo taka pogoda ostatnio była jak Boniek grał Plastikowe kubki są dla nas jak Rosenthal Dla moich ryjów na dachu mam spore "blau!" i duże "elo!" Siema, Mielon, kto mi Colę wlał? Jakbym pod Społem stał nie miałbym takich widoków Chcę dostać się na samą górę, jestem jak w amoku Jedenaście pięter ponad chodnikami Tylko szczury niebios mogą nas tu zranić Ja gubię tu stres, Nokia gubi tu zasięg Moje buty na dachu, mój umysł nad dachem
Czwarta nad ranem, Kontynuacja na rejonach Jak za małolackich lat Browary, wódka, drin, Ktoś odpalił jointa Czas nas nie dogoni dziś /2x
Czas nas nie dogoni dziś Teraz wszyscy rozbijamy browar lewą nogą Bałagan na strychu, nad strychem papaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.