/Wpadam napadam zabieram co moje my więcej siły mamy we troje dodamy nietomnie że stoję nie tonę że wszystko co wokół to dawno juz płonie/ (krzyk), skalpeluję tępym ostrzem twoją niemą twarz niczym duch, który pisał za pomocą widża plansz, /gloryfikuję/ karę śmierci tak jak szatan (krzyk) /to co po tobie zostanie zasiedli opustoszały zwierzęcy/ niemy cmentarz, dziewięc ciał w dziewięciu rzędach pochowane w korzeniach i pędach_(aa).
/Eksperymenty/ na /mutujących/ genach martwych zwierzętach, to co dzisiaj ujrzy światło dzienne nie zobaczysz nawet w najmroczniejszych złych, i, najstraszniejszych snach, kodowane szyfry zwane bibliotekami umysłu na które / na pewno nie będziesz miał spektakularnego pomysłu/, spotkamy się w czyśccu i, porozumiewać będziemy za pomocą telepatycznych okrutnych listów (aa), przez to gdzieś na świecie, /ginie grono/ dżihadystów.
Refx2 Czerń oplata nas płomień życia nagle zgasł każdy z nas wpada w trans płonie las Alcatraz, pozostaną tylko szczątki rozsiewanych ras, kałpan segreguje ciała poszczególnych klas.
Zakażona igła /penetruje/ miękkie tkanki błony ścianki wytwarzając przy tym me, ta, liczny dźwięk /niczym uderzający o niewymierną/ pustą czaszkę pręt prze, szywa cię wstręt /dopada po częsci/ o, błęd, dziś zatoniesz niczym na czerwonym morzu uszkodzony okręt, ten moment, /kiedy twe/ szare komórki błądzą niczym ślepe dziecko miedzy korytarzem niemych wspomnień, rozprzestrzeniam ogień poszerza się skala tąpnięć, pod bosymi stopami zaczyna w bardzo szybkim tempie zamarznięta krew topnieć, to koniec, nie zobaczysz nigdy więcej ognistego słońca podróż nie będzie kojąca dzisiaj pójdziesz ze mną do samego końca, niczym oderwana tafla w dół wodospadu rwąca, ma rządza podpowiada mi, że, w mym organiźmie jest za mało obcej krwi, dziś otworzyłem 666 drzwi.
Refx2
Połamane żebra zwisające z ciała ścięgna rana cięta, wokół wiszące martwe zwierzęta droga kręta a na niej leżąca trójgłowego orła głowa ścięta, połamana szczęka w czystej formie niewyobrażalna męka, pod dziwnym kątem w nienaturalny sposób wygięta ręka kość promieniowa, pęknięta reszta ciała chciała odmówić mu bezpośrednio posłuszeństwa to, jest jak korytarz, /w którym nie ma/ przejścia to okropne miejsce gdzie nie zaznasz poszukiwanego szczęścia, a własne ciało zastaniesz w mikroskopijnych częściach, spokój ducha odnajduję w zakrwawionych narzędziach_(aa), niemy strach /który potrafi sparaliżować/ nawet nieuchwytny głaz i, każde zwierze /które oplata/ tętniący życiem las, nadszedł czas, każdy z was ślepo wpada w trans prowadząc za sobą nad urwisko grupę szarych mas.
Refx2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.