To był piękny dzień na jej twarz padał niezidentyfikowany cień, Ona była blada nic nie mówiła niczym niemy pień, Szła sobie gdyby nigdy nic przez mroczny las metaliczne niebo przy, kryło słońca blask w głowie słyszy niemy wrzask, trzask, to nie było już pierwszy raz kiedy słyszy ten hałas, czuje ból po raz enty raz (krzyk), podświadomość podpowiada twój Anioł stróż stracił skrzydła i nie lata mała, nie wiedziała że tej nocy szkarłatem zabarwi się jej szata, nie wiedziała że w głębi ciała nosiła szatana znak barana_ rozdrapana zabliźniona rana przysiegała sobie że nie upadnie już nigdy więcej przez zło, na kolana, czarna bandana szyję oplatała stała niczym serce po zawale groteskowa niema skała dama, ta mała dama której dusza poszarpana, przenikała wszystko niczym bezwzględna zjawa zaklęcie szamana między drzewami pełzała, a uczucie niemego strachu falą nienawiści niczym niespokojny po, południowy wiatr rozwiała.
Magia, /telepatia/ ktora podpowiada że wydarzy się coś lada chwila to efekt motyla, pełzająca miedzy zaroślami z czterdziestoma kończynami niema żmija, to ją zabija przeszywa niczym zakażona igła czy, po wypiciu mutagenu abstrakcyjna bezlitosna strzyga, po północy bedzie zbierać swoje żniwa to niedokończona część ogniwa to aż nie do wiary żeee, w tak kruchym ciele tkwi /ponad przeciętna siła/ martwa cisza skowyt wilka cięć kilka, otaczająca ją rzeczywistość zamilkła, trójwymiarowy szkarłat ciurkiem płynie ze srebrzystego nieba, szumią drzewa wiją swymi koronami czuła czyjś oddech za plecami, schizofrenia trzeci głos podświadomości się z nią bawi, i mami, dociera do umysłu wielkimi literami, operuje perfekcyjnie zatapiającymi się w jej ciele wyimaginowanymi pazurami, mała /niewinna/ plama krwi między leśną ściółką lśniiii, łzy /spoczywające/ w martwej paszczy białe kłyy, (hy hy hyy_oddech).
Ciężki oddech bestii klatka tańczy w rytm śmierci dzieląc dwie komory naaa symetryczne małe części, a w powietrzu czuć dostający się do nozdrzy zapach pleśni, przybawają pradawni przedwieczni wraz z dźwiękiem rozrywanych pracujących nadal mięśni, (rzeźniiiik), wytwór wyobraźni, rozdwojenie jaźni wewnątrz otwartego ciała bestii zwłoki bezbronnej nagiej babci, fluoroscencyjjjne postacie naciągały na swe twarze białe maski, wydawały dziwne dźwięki przypominające ludzkie wrzaski, zamiast ramion posiadały ośmiornicy macki to dziewcze, nie wie że do samej siebie szepcze podświadomość zaciskają kleszcze, czując nagły skurcz wzdłuż, kręgosłupa silne dreszcze wyciągała żółtą szatę penetrując bestii wnętrze, nie wie czemu założyła ją na siebie, obszar płótna zakrywała spływająca po nim czerwień, wzięła to co według niej było najcenniejsze z miejsca w którym dokonała sprawidliwej zbrodni, ciągnąc za sobą jej zwłoki zostawiała na spulchnionej krwią ziemi białe kroki, (kroki_echo).Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.