Nie wiesz, jak żyć. Ból istnienia już nie daje jeść i pić. Jak ameba się przelewasz, w kuchni pleśń dojrzewa. Pomimo burz Twych wewnętrznych kaktus z okna usechł już. A wśród sztućców, w stercie noży, nowe życie tworzysz...
Puk, puk, puk... Stuk, stuk, stuk... Może mi otworzysz. Jak gnić, to, tylko z Tobą! Chcę zlać się z Twoją sofą. Żeby stać się jednością ze światem, zmienię się w Twoją kanapę. A Ty na niej śpij... I ze mną gnij.
Leniwa dłoń rusza w podróż by podrapać lewą skroń. Chociaż sunie po kanapie, dzielnie w górę człapie. Wczorajsza myśl leci w kółko, zapętlona aż do dziś. W górę, nie do pokonania, piętrzą się ubrania.
Puk, puk, puk... Stuk, stuk, stuk... Tylko nie wyganiaj. Jak gnić, to, tylko z Tobą! Chcę zlać się z Twoją sofą. Żeby stać się jednością ze światem zmienię się w Twoją kanapę. A Ty na niej śpij... I ze mną gnij.
Przebijam się przez ubrań stóg. Puk, puk, puk... Przechodzę wolno przez Twój próg. Uuu, uuu, uuu... Jak gnić, to, tylko z Tobą! Chcę zlać się z Twoją sofą. Żeby stać się jednością ze światem zmienię się w Twoją kanapę. A Ty na niej śpij...
Jak gnić, to, tylko z Tobą! Chcę zlać się z Twoją sofą. Żeby stać się jednością ze światem zmienię się w Twoją kanapę. A Ty na niej śpij... I ze mną gnij.
U-uu, u-uu, uuu... U-uu, u-uu, uuu... U-uu, u-uu, uuu... U-uu, u-uu, uuu...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.