Letni wieczór, przystanek po zejściu fazy, znów marzy mi się rozmowa z kobietą bez twarzy a w wyobraźni jak i we śnie dalekim mam tendencje do widzenia więcej, gdy me powieki są zamknięte. Powieki, będę w tym kiepski na prędce, ona mówi "weźże streść mi tu swoją egzystencję". Na pętli prędzej, sugestie sugestywnie straszne, to dziwne, że świata truciznę wdycham lat osiemnaście. "Proszę jaśniej trochę" - mówi mi na swój sposób, czuję ją i słyszę, choć jest bez twarzy i nie ma głosu. Obok paczka papierosów Marlboro jako synonim, że w tolos w agonii mą dolą kryptonim monolog. Nic po nim, bo ponoć ten polot na loży zasiada, ja puszczam pierwszy cię w kanał, bo mam dosyć grania i w sumie miałem zamiary jej dalej zdradzać patenty. Podjechał autobus, kierowco - nara - pojadę następnym. Bosko, zaraz się okaże, iż błędy w percepcji biegły tędy, którędy ona szła wcześniej. W oceanie koncepcji pasażerowie krzyczą "wsiadasz czy nie?", ej Green'ie, bo zginiesz nim swe wersy nawiniesz. On pojechał, ja zostałem, więc tkwię tam siedzę i opowiadam dalej a czas ucieka. Siedzę i opowiadam dalej a czas ucieka.
Ref (x2) : Ziemia jest matką, który z was to introwertyk? Codzienność kroczy przede mną a ja nie nadążam. A z resztą pieprzyć, jeśli życie ci zjada nerwy, zamknij oczy, ona przyjdzie i pokaże ci jak świat wygląda.
Siedzę tam ja i kamienna mina, gdzie sekunda to minuta, a minuta to godzina, wydłuża czas Green'a sprawnie w sposób nie prosty. Mam dwie jaźnie, pięć żyć i siedem osobowości. Full opcji w NASA, jedna to perswazji przemoc. Ławka jest przezroczysta, czy to niewiasta to kameleon? Czas na godzinę zero, niekoniecznie, trwaj wiecznie chwilo, chcę się wyrwać, przylepiony do tego miejsca dziwną siłą. I czuję ją tak, że już mi coś świta, nie widzę jej, a mógłbym opisać jej wygląd Witaj w moim świecie, który jest mały, lecz to nie mało - zaznaczam. Wpisz kod i wchodź śmiało, zapraszam.
Ref (x2) : Ziemia jest matką, który z was to introwertyk? Codzienność kroczy przede mną a ja nie nadążam. A z resztą pieprzyć, jeśli życie ci zjada nerwy, zamknij oczy, ona przyjdzie i pokaże ci jak świat wygląda.
A zatem niech nie pyta nikt, czym się trawię. Ja tylko przelewam na papier moment, gdy uciekam przed światem. I nie czekam na datę końca, bo to wieczny labirynt, pomylić się łatwo Green'ski nie czuje, bo pieprzę empiryzm. Nie mam chwili nawet, zaraz wyzionę ducha, nie chce mi się gadać a ona chce mnie słuchać. Ponoć kiedy się budzisz to zwykle patrzysz wrogo. Otworzyłem oczy, które przeszły zgrozą i trwogą. Świadomość poszła w próżnię, jest podświadomość. Spoglądam obok, a tam nie ma nikogo.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.