Światła snop, prosto w oczy snop, przychodzi pani w bieli, twarz jak z mąki, serce drży, zaczyna się.
Z polnych kwiatów kosz, biały obrus leży. - Niech pan się skupi - mówi pani w bieli. Miliony, patrzą miliony!
To takie proste - proszę! Zobaczył łąkę i las, niebo i las, na trawie chleb, zieleń i biel. Farbki i cień, słońce na szkle, już prawie że wie, już widać, że wie, śniadanie na trawie, na trawie, pan odgadł, pan wygrał, pan zgadł.
Światła snop, znowu w oczy snop, z sufitu głosy - cofnąć powtarzamy, otrzeć pot, otrzeć z czoła pot.
- Proszę się uśmiechać do kamery trzeciej, na większym luzie - radzi pani w bieli. Miliony, patrzą miliony!
To takie proste - proszę! Zobaczył łąkę i las, niebo i las, na trawie chleb, zieleń i biel. Farbki i cień, słońce na szkle, już prawie że wie, już widać, że wie, śniadanie na trawie, na trawie, w powtórce już lepszy pan był Kręcimy znów!
Już prawie że wie, już widać, że wie, śniadanie na trawie, na trawie. w powtórce już lepszy pan był Już lepszy był.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.