Był to rok, gdy zima Sama drżała z zimna Kraków spał pod śniegiem Dach się sklejał z niebem
Stanął przed nami dom, w oknach mróz Zszedłeś sam otworzyć drzwi, drzwi Patrzysz, nie widzisz Patrzysz, nie wierzysz, wiesz
Był to rok, gdy zima Sama drżała z zimna Dom nas gwarem objął Topniał mróz od rozmów
Nie padła żadna myśl w stronę drzwi Trudno było wstać i wyjść, wyjść Patrzeć, nie widzieć Patrzeć, nie wierzyć, wyjść
Dziś, choć jak bracia podobne są dni Pełno w nas twoich spraw, twoich słów Dziwnych spraw, dziwnych słów
Siedzisz, sny dzieci z książek tłumaczysz Diabeł mnie złapał nagle za włosy Kreski się nie chcą przeciąć na dłoni Myśli otulasz płaszczem dwustronnym Linia życia, Ryba z Wagą Talerz skacze, sufit w gwiazdach
Linia życia, Ryba z Wagą Talerz skacze, sufit w gwiazdach
Jakby dobrze było Mieszkać gdzieś w pobliżu Czasem cię odwiedzić Pić herbatę z różą
Marzyć o swoich snach Nasze sny będą z tobą w każdą noc, w noc Niech cię ochrania nasza muzyka dniem Niech cię ochrania nasza muzyka dniemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.