W Komańczy październik jest piękny gdy płoną buki czerwone Nad ranem pokropi tu deszczyk A potem pachnie wieczorem Nostalgia za gardło mnie chwyta Gdy w górach śnieży od rana W dolinach krzyczy tu cisza Jak mądrze naturę oswaja
Tu dni są pełne melancholii I przemijają jak najprościej Tu noce nigdy się nie kończą Kiedy wędrowcy schodzą w gości Tak mi brakuje tutaj ciebie Że coraz trudniej to wyrazić Godziny więdną tu powoli Jak mokre w deszczu krajobrazy
W Komańczy bez ciebie jesienią Ścieżkami chodzę naszymi Wyglądam przez szybę z nadzieją A ścieżką suną pielgrzymi W Komańczy samotność dokucza Jak podła piękna kochanka Dlaczego boli mnie dusza Tu lekiem jest sama Komańcza
Tu dni są pełne melancholii I przemijają jak najprościej Tu noce nigdy się nie kończą Kiedy wędrowcy schodzą w gości Tak mi brakuje tutaj ciebie Że coraz trudniej to wyrazić Godziny więdną tu powoli Jak mokre w deszczu krajobrazyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.