Biuro, biuro, kiepsko i buro Biuro, biuro, tak ponuro, że słów brak Biuro, biuro i nagle, to jest fakt, wstał baran i jak taran Walnął tak:
Wszy i mole, żegnam was Nie wydolę, bo mi już niedobrze
Uuu, aż im zaparło dech Uuu, znielubili w jednej chwili Uuu, to śmiertelny grzech Straszny grzech, zbytnio się wychylić
A gdy zabrzmi sto lat, wyłazi z nich małolat i plama Ten szpan - biała stuła zamienia się w trotuar w mig I pod but I nikt się nie pieści, że obraz coś nie mieści się w ramach I gna plama plamę i wszystko już jest grane bez zbędnych nut
Biuro, biuro, kiepsko i buro Biuro, biuro, tak ponuro, że słów brak Biuro, biuro i nagle, to jest fakt, wstał baran i jak taran Walnął tak:
Zwalniamy pana Skończona gra A ze sprawowania: dwa!
A gdy zabrzmi sto lat, wyłazi z nich małolat i plama Ten szpan - biała stuła zamienia się w trotuar w mig I pod but I już nikt się nie pieści, że obraz coś nie mieści się w ramach I gna plama plamę i wszystko już jest grane bez zbędnych nut
A gdy zabrzmi sto lat, wyłazi z nich małolat i plama Ten szpan - biała stuła zamienia się w trotuar w mig I pod but I już nikt się nie pieści, że obraz coś nie mieści się w ramach I gna plama plamę i wszystko już jest grane bez zbędnych nutTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.