Oł jea, Don Juan, mam taki plan (super plan) Gospi, Gospi, 8 4 1 9 Bang bang Lalalalalalala!
Ona ma kształt butelki Coca-Coli Usta melodyjne, jak piosenki Bootsy Collins Pachnie nonsensem i nutką melancholii Szyłbym jej kiecki, gdyby los na to pozwolił Lubię sposób, w który idziesz, kiedy idziesz w moją stronę Kiedy wtedy ciebie widzę, widzę swoją przyszłą żonę Wszystko tonie, jakby przeszedł jakiś pierdolony sztorm Ulewa i błyskawice, a przez niebo idzie grom Wszystkie typy, kiedy patrzą się na ciebie mówią "WOW!" Wskaż mi miejsce, a zbuduję dla nas kryształowy dom Chciałbym z rana sobie śpiewać sobie "Mam ją, ją ją!” A ty wolisz, żeby macał cię mój pierdolony ziom
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Rwie się film We łbie bębni, bębni, bębni, bębni Zachody słońca i karmienie łabędzi
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, Zachody słońca i karmienie łabędzi
Wywaliłem se jacuzzi, zrobię ci kąpiel w mleku Ściąłem tysiąc róż, sypię teraz je, jak płatki śniegu Robię deszcz ze stów, potem jeszcze chyba zrobię przebój I zaśpiewam ci go znów, kiedy będę już w więzieniu Obrabuję jubilera, żeby dać ci garść diamentów Lubisz eko, ugotuję ci tą owsiankę z otrębów Zdejmuj wszystko, będzie fajnie i ogólnie się nie krępuj Modelki z Victoria's Secret, dziś nabawią się kompleksów Więcej komplementów, butów, torebek i jachtów Apartamentów, drinków, palm i gorącego piasku Pachniesz, jak grecka łąka pełna dzikich astrów Chcę być jak twoja kiecka – blisko twoich pośladków Pola lawendy, willa na południu Francji Crystal jacuzzi z widokiem na Alpy Kolacja, kwiaty, my, cisza i Atlantyk A ty oglądasz romantyczne komedyjki z tamtym
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Rwie się film We łbie bębni, bębni, bębni, bębni Zachody słońca i karmienie łabędzi
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni Zachody słońca i karmienie łabędzi
W balu tuzin typów, trochę pań wiruje, parkiecik Widzę, jak się prężysz, mówisz „Cześć, jak leci?” Siadasz na kolano, ja już dzierżawię ten Dżambodżecik Paryż, Londyn, Nowy Jork – gdzie chcesz to sobie polecisz Twoja dupa jest jak księżyc, zróbmy sobie dzieci Lubię namacalnie sprawdzać ten seksapil kobiecy Nie masz nic przeciwko, żebym teraz zdjął twoją bieliznę? Wow! Lekkie zdziwko, widać, że lubisz fitness Teraz kwitniesz tak, jak w maju wiśnie, latem hibiskusy Pozbywasz się odzieży, sprytnie potrafisz kusić Twoje biodra robią takie dziwne eliptyczne ruchy A ja jestem wysuszony, jakbym właśnie wyszedł z puchy Nagle jęk cudzej żony przerywa oddech głuchy Puszcza złoty deszcz i jej rzucam w ryj te big rzeżuchy Potem mówię jej to samo, co do każdej tępej suki "Teraz płyń, kurwo, płyń bo robię rap dla wszystkich świń”
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Rwie się film We łbie bębni, bębni, bębni, bębni Zachody słońca i karmienie łabędzi
Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni, bębni Mówią: "Gospi płyń”, kiedy bit mi bębni Robię rap dla zdzir Serce bębni, bębni, bębni Zachody słońca i karmienie łabędziTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.