Chociaż nie możesz jej dotknąć ale jesteś w stanie poczuć I zaczynasz widzieć ostro jak zalewa wszystko wokół Możesz docenić jej wartość dopiero kiedy ją stracisz Ale uwierz mi, nie warto bo nie można jej opłacić Zazdrość - cena jaką płacisz gdy traktujesz ją jak własność Bez niej wszystko nic nie znaczy, chętnie oddasz jej prywatność Dla niej w duszy śpiewa wszechświat a w oczach się świecą gwiazdy Kiedy już ją masz to chciałbyś żeby także miał ją każdy Ta która przerywa mowę kiedy słowa są już zbędne Chociaż mówią, że jest ślepa ona umie dostrzec głębię
Puk puk, kto tam? Puk puk, kto? x4
Ona zdoła znaleźć radość nawet w największej tragedii Przy niej świętem jest codzienność, pieknem każdy dzień powszedni Przez nią chwila jest wiecznością, wieczność tyknięciem zegara Znajdzie Cię jak będzie chciała chociaż ukryć byś się starał Przed nią czarno-białe wydają się być wszystkie wspomnienia Prawdziwa ponoć trwa wiecznie bo jest sednem wszech istnienia I potrafi znaleźć ścieżkę tam gdzie mówią, że jej nie ma Ulokuje Twoje szczęście w szczęściu innego stworzenia Święci mówią, że jest bezinteresownym z siebie darem Więc ten najlepszy drogowskaz to zakazy przez nią dane Ona intelekt i wiarę poddaje największym próbom Bo pierwsi i drudzy stale przy niej swoje słowa gubią
Puk puk, kto tam? Puk puk, kto? x2
Ktoś wymyślił, że cierpliwość jest jej formą codzienną Nie wiem kto to lecz piętnował chciwość i promował wierność Na pewno nie jest przygodą bo przechodzi przez nią wieczność Ci co znają ją to zgodzą się, że liczyć umie kiepsko Jak się dzieli to się mnoży choćba miała płacić słono Dla niej jeden dodać jeden to zawsze jest nieskończoność Jak od tego ujmiesz jeden wtedy nie zostaje nic Czemu? Nie wiem lecz jak stanie się to nie chce Ci się żyćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.