Idę do luu po jakiś ciuch. Wzór, fason, kolor, krój, że staje mózg. Nowa dostawa, pod drzwiami cały gang bab, nie mam ręki do kwiatów mam rękę do szmat. Będziemy wszędzie szukać, zrobimy dzienny utarg w trzy kwadranse, widzę szanse. Podnieś rolety w górę, bo wszystkie miss podwórek dziś się uciuchać pragną z klasą za pół darmo.
hej,hej,hej ja lubię,lubię, lubię lumpeksy na kilogramy tani Armani x2
A w luu już tłok, ludzi, że szok, kolejka do przebieralni zaraz wyjdzie stąd. Ktoś wyrwał łup jednej pani, dzieciaki mdleją, nie ma już tu tlenu dla nich. Na szybie przyklejony napis, dużymi literami afisz pierwszy sort, odzież import. Anglia, Holandia, Dania, przestałam to ogarniać, nie ważne skąd, przecież wszystko made in China
hej,hej,hej ja lubię,lubię, lubię lumpeksy na kilogramy tani Armani x2
Idę do luu, przedtem bankomat, może kawa. Nie biorę parasolki, nie będzie padać. Wszystko się kręci wokół ciuchów z drugiej ręki, za pietnastaka kupię bluzkę, dwie torebki. Przed nami cały szlak wieszaków, kas i wag, przed nami cały szlak wieszaków, kas i wag, przed nami cały szlak wieszaków, kas i wag, nie mam ręki do kwiatów, ale mam rękę do szmat.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.