Kiedy patrze na drogę Kiedy jadę na motorze, też gdy jadę samochodem to myślę "pomóż Boże" Czasem myślę jak tak mogę ale mam jedną prośbę Kiedy mijam krzyż na prostej, kiedy wchodzę w zakręt ostrzej Żebym to nie był ja, że przesadzam czasem fakt Ja z życiem czasem gram, nie szanuję że je mam Wiem też często myślę tak: przeżyłem bo miałem fart A może ktoś tak chciał i powiedział "To nie czas" 240 na prostej czuć maszyna jeszcze może Mówię nie bo to koniec, Ty z zapałką zrównasz drogę Życie liczy prędkościomierz a maszyną też jest człowiek Tyle że gdy idzie koniec to naprawić jej nie możesz Teraz tych wszystkich wspomnę, co mówili na nich dawcy Znam dużo sytuacji przez które człowiek się zabił Jechał motocykl główną, na skrzyżowanie nie patrzył To było wymuszenie, wymusił typ z zielonej mazdy Dwa połamane barki, pęknięta czaszka od tyłu Tu nie pomogły kaski, kiedy brakowało minut W wyobraźni każdy patrzy jakbyś czekał na oklaski Więc nie mówmy, że ci dawcy wciąż jeżdzą jak wariaci To nie była jego wina tylko wina typa z mazdy Patrz w lusterka, spójrz dwa razy bo możesz kogoś ocalić Teraz już nie ma ich, bo świat był dla nich za mały Teraz nie ma już ich, bo świat jest dla tych wytrwałychTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.