Kieruję życiem, w nim wybieram własną ścieżkę Jadę po bicie jak samochodem po mieście Drugie podejście, druga płyta na osiedla Krótkie obejście ulicą, która jest ciemna Moje życie to puenta, więcej mi nic nie dało Może tych kilka rzeczy, które mi ułatwiało żyć, być Słuchać tych dobrych, a nie tych złych Ale mało jest ich, oświadczam, zostaję złym Mam tych parę chwil, których nie chciałbym zapomnieć I mam te kilka dni, które pamiętam w połowie To raczej melanżownie, ale już mniejsza o to Dziesiąta na zegarze widnieje niczym złoto Mówią „czas to pieniądz” a dla mnie to tylko słowo Bo ludzie gonią los swojego przeznaczenia A ja jestem tu po to, aby w sobie coś pozmieniać Wena złudzenia, pragnienia, ten świat docenia A ja muszę doceniać ten świat wielkiej miłości Z brakiem dobrych ludzi i brakiem pobożności Nie znają litości i siebie zabijają Nie żyją w harmonii, tylko siebie wypierają Nawet jak nie znają, to gadają zbyt dużo Budują te realia, a fundamenty burzą Nie winią się za błędy, wypominają ludziom Nie uczą młodych dzieci, tylko im podyktują Ten świat nie będzie lepszy, większość dziewczyn się pieprzy Nie mają szacunku, ale szukają tych lepszych, Gdy ktoś je zostawia. Nie chciałbym mieć z taką dzieci Wolę zostać z boku, by być przykładem tym lepszym By kiedyś uczyć dzieci szacunku, pojednania Aby nas łączyła więź i nasza wspólna pasja Nie patrzeć na ludzi, lecz mieć swoje przykazania Tak zbudujemy świat swojego postrzegania Kazania, przykazania, karania za skazania Słuchania, doceniania, czytania i kochania Życie bez omamiania, zawsze zachować kartę A dla nieszczerych ludzi my niesiemy pogardę Te wszystkie sytuacje, w których sam chciałem płakać Te wszystkie szare myśli niczym pręga od bata Życie odkrywa kata, nie pozwól się załamać To ciągła walka, a tu uniesiona tarcza A w drugiej dłoni miecz niosący promień światła Nie pozwól, by ta tarcza poniosła kiedyś ciebie A jeśli cię poniesie, stanę na twym pogrzebie W imię ojca i syna i ducha świętego, amen W proch się obrócisz tak jak z prochu powstałeś Ostatnie pożegnanie, łza błyszcząca jak diament Prowadzę cię przez schody, których nie doceniałeś Bo były stare (zakurzone, zapleśniałe)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.