Stałem tuż obok katowskiego pnia Kiedy ścinano Georgesa Dantona Pamiętam, że właśnie tego dnia Pogoda była piękna, pierdolona Wielki przywódca rewolucji rzekł: kacie Pokaż im mój łeb, gdy już zleci Milczałem, pojęcie macie? Przecież miałem żonę i dzieci
Byłem na pokładzie tamtej łodzi Co płynęła wartko poprzez Filipiny Sam Magellan krzepko nią dowodził I nagle bez wystarczającej przyczyny Rzucił: kurs na Mactan Tam czekały tubylców oddziały wkurwione Reakcję odłożyłem ad acta Wszak miałem dzieci i żonę
Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz pierwszy, po raz wtóry Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz trzеci I zostałyby ze mnie wióry A miałem żonę i dziеci
Przy mnie w Auschwitz doktor Mengele Studiował antropomorfologię To znaczy zabił ludzi wiele A ja nie drgnąłem, nie mogłem Kiedyś warknął: tak się robi historię Będą o mnie pisać poeci Skierował to, jebany, dokładnie do mnie A ja miałem żonę i dzieci
W mojej przytomności Józef Stalin Podpisywał się na gułaglistach A ja udawałem że mnie to wali Choć tam były i znajome nazwiska Podawałem mu nowe wieczne pióra Masowałem mu palce znużone Może nawet szepnąłem mu URA! Bo wiecie, miałem dzieci i żonę
Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz pierwszy, po raz drugi Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz trzeci Nie moja wina, padrugi Że miałem żonę i dzieci
Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz czwarty, po raz piąty Mogłem coś zrobić (mogłem coś zrobić) Po raz szósty Podłożyli ładunki, podpalają lonty Ja protestuję w mieszkaniu pustymTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.