[Kartky] Ja niosę charakter bez ceny na rękach bezsilnych tak bardzo Że wszystko co o mnie słyszałeś wydaje mi resztę za kłamstwo Wydaje mi się, że warto, dekady walki o tlen I nie mów, że mamy za łatwo, nie biorę tabletek na sen
[Gedz] Miałem brudne serce; Smarki, Zkibwoy Do tego nieczyste myśli Wstyd mi za to co mówiłem Gdy nie widziałem sensu w tym wszystkim Mówiłaś mi: Pakuj walizki Ale moja droga, to nie moja droga; Limp Bizkit Nauczyliśmy się nad tym panować A rany zdołały się znów zabliźnić Brakowało nam satysfakcji; Rolling Stones, Benny Benassi Dziś brak nam hamulców, a zapierdalamy w stronę przepaści I nie mam pojęcia co zrobić w tej sytuacji Co zrobić z tym wszystkim? Sztuka spadania; Bagiński
[Kartky] Ja niosę charakter bez ceny na rękach bezsilnych tak bardzo Że wszystko co o mnie słyszałeś wydaje mi resztę za kłamstwo Wydaje mi się, że warto, dekady walki o tlen I nie mów, że mamy za łatwo, nie biorę tabletek na sen x2
[Quebonafide] Te wspomnienia są jak zapisz, kasuj A wczoraj jak checkpoint się samo save'uje Nic już nie przypomina dawnych czasów Naszych czasów i naszych posunięć Rozwój dał mi taki asumpt casus(?) Nawet ni wiem kiedy cardridge zmienił się blu-ray To mnie nie represjonuje, lawiruję na gigancie jak Pentagruel Idziemy równo z biegiem lat Nikomu nie zbiera na płacz się I nawet jeżeli ma mnie to przerosnąć To chyba najwyższy czas jest wziąć się w garść Na pasmie zwycięstw jestem w trakcie Ale kiedy piszę nie liczę I może gdybym miał na to parcie Zażarcie mówiłbym o tym uparcie i skrycie, życie Za szybko się zrażam bez komentarza, pierwszy i tak będzie, ciii A ja chcę zwolnić to tempo, muszą stawiać w ciemno na mnie Kiedy reszta przygasa Zazdrości ich zżera bo nie ma rapera Którego by tak bawiła tu ta mitomania Jak dymu bez ognia i vaporizera Mam rachunek sumienia bez pokwitowania Róże z betonu, ludzi z manganu Niejedno wyrzeczenie w cierniach Handluj z tym, albo przestań oczerniać To nie zaproszenie na kiermasz
[Kartky] Ja niosę charakter bez ceny na rękach bezsilnych tak bardzo Że wszystko co o mnie słyszałeś wydaje mi resztę za kłamstwo Wydaje mi się, że warto, dekady walki o tlen I nie mów, że mamy za łatwo, nie biorę tabletek na sen x2
[Kuban] Wszyscy jacyś tacy zgotowani Nie rozumiem czemu mam za wami biec Ostatnio już mnie nawet bawi stres Zero powagi, ej, działa jak dragi śmiech Nie uda się to masz drugie podejście Nie biję się po piersi niepotrzebnie Piję sobie wódę, słucham KęKę Ze wszystkim jakoś teraz mi na rękę Zero rad, zero zmartwień, już tak mam Zero wad, zero zmarszczek, a chandra Życie ma wiele dla nas, co ranka Więc nie sugeruj mi, żebym miał się zamartwiać Co, żyję sobie fajnie, a codzienna ucieczka to błąd Ziom, minę cię na starcie i zdubluje na rękach po sos Żyjesz się jak ktoś? Jest zagadka, co ci dał los, co ci dał hajs Żyję prawdą, zero kłamstwa, a bogactwo mogę wam dać Altruizm to piękny aforyzm Znam ludzi już w kwestii idoli Nawet kolorowy bez nich świat Jest jak bez barw, a ja jak niewidomy Jak dym z papierosa unoszę się ponad ten jebany mętlik Moja osoba w modlitwie do Boga nie szuka sugestii (Nie) Szukam czegoś więcej chociaż to dla ślepców bieg (Hę) Szukam czegoś więcej chociaż to dla ślepców bieg
[Kartky] Ja niosę charakter bez ceny na rękach bezsilnych tak bardzo Że wszystko co o mnie słyszałeś wydaje mi resztę za kłamstwo Wydaje mi się, że warto, dekady walki o tlen I nie mów, że mamy za łatwo, nie biorę tabletek na sen x2
Teraz leci seta potem pierwszy buch I czuję się samotny, choć jesteśmy tu we dwóch Czekam na jakikolwiek ruch i nie zmienia się nic I to znowu nie daje mi żyć Metafory istnienia to my Te wszystkie przewroty zza mgły Mydlana opera jak cyrk A rap dla nas to anatema wy psy Daleko od beztroski, gdzie Leżymy bez opcji gdzieś na samym dnie Domy są dziełem Judasza jak wiem I tkwię jak atom niepodzielny przed dwie I nie ma już mnie, bo stoję na skraju jebanych rozterek W miejscu, w którym dostałem za mało, samemu zabrałem zbyt wiele Nie szukaj mnie w miejscach, w których bywałem, nie bywam już tam Nie pukaj do zamkniętych drzwi mego nieba, bo nigdy nie wpuszczę cię tam Nie biorę tabletek na sen, przykładam eter do ust Znam porę na ciebie i siebie i dawno nie widzę już szansy na cud
Ja niosę charakter bez ceny na rękach bezsilnych tak bardzo Że wszystko co o mnie słyszałeś wydaje mi resztę za kłamstwo Wydaje mi się, że warto, dekady walki o tlen I nie mów, że mamy za łatwo, nie biorę tabletek na sen x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.