Ma 18 lat, znam go odkąd pamiętam Miał chujowe dzieciństwo, za to nigdy nie wymiękał Ma zajawkę, ma miłość oraz podbite serca Sam przeżył patologię, więc nie było na nią miejsca Lubił trochę wypić, ale nigdy nie pomyślał Że to zniszczy jego życie, płynął szybciej niż Wisła Może i mógł być na szczycie, lecz niestety nie skorzystał Ze sklepu czysta, jak co rano oczywista Koncerty, melanże, dookoła twarze Wszystko było prawie pięknie, jak narazie Nawet nie zauważył, że maniurka odeszła Rodzina zostawiła, a zajawka przeszła Pokochał alkohol i to mu zostało Odwyki, terapie, w końcu coś się stało W końcu do niego dotarło, że mógł osiągnąć wiele Lecz było już za późno, pozostało mu niewiele Chciał do przeszłości wrócić, chciał cofnąć czas Chciał poczuć jej dotyk, tak bardzo jeszcze raz Chciał wrócić na scenę, pokazać, że nie usnął Nawinął ten kawałek i popełnił samobójstwo
Każda z tych historii, w realu nie miała miejsca Ale jestem świadomy, że miała początek wejścia Od kiedy pierwszy raz, miałem to w rękach Mam na uwadze, że taki może być spektakl / x2
Dwójka dzieciaków i żonka u boku Mimo dorobku, mieszkał obok w bloku Robił rap dosyć znany, własna wytwórnia W sumie mógł sobie pozwolić, ale nie chciał się wyróżniać Lubił przypierdolić kreskę, jedną, drugą Tak ruszył w podróż długą, zwinięty rulon Stać go było na kokę, więc nie tykał ścierwa Jednak i tak zaczął później, bo skończyła się rezerwa Kilka lat później tonął w długach i nerwach Teksty pisane na wkrętkach, nie wytrzymywał tępa Potyczka następna, żona chce rozwodu Dzieciaki czuły, za to on nie czuł głodu Nawet nie widział powodów, by w końcu przestać Była żona i dzieci, a teraz jest następna Biała, ponętna, której potrzebował Raz o kreskę za dużo i na koncercie przedawkował
Każda z tych historii, w realu nie miała miejsca Ale jestem świadomy, że miała początek wejścia Od kiedy pierwszy raz, miałem to w rękach Mam na uwadze, że taki może być spektakl / x2
Kiedy leżałem już w łóżku, nie mogłem zasnąć Wersy cisnęły na banie, jak do oczu łzy Nie mogę zamknąć, dlaczego jestem zły Dzisiaj mam koncert, a to już prawie 3 Może to jest głos sumienia, niesłyszany od poczęcia Martwię się o swoją przyszłość, tak jak o Twoją dzieciak Narkotyki i alko, każdy lubi zabawę Lecz gdy staje się to życiem, traci swoją barwę Kolory tęczy, zamienia na biało-czarne Żyjesz by w tym trwać, albo z tym walczysz Ja wolę mieć dystans i nie wracać na tarczy Lecz co się stanie, gdy silna wola nie wystarczy ? Zastanów się nad tym, to bardzo ważna sprawa Używki mogą zniszczyć, nielegalna trawa A alko w sklepach, do spożycia namawia Chcą ogłupić społeczeństwo i na tym zarabiać
Każda z tych historii, w realu nie miała miejsca Ale jestem świadomy, że miała początek wejścia Od kiedy pierwszy raz, miałem to w rękach Mam na uwadze, że taki może być spektakl / x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.