Nie do zniesienia jest sam fakt trwania A przed samobójstwem chroni jedynie strach Istnienie to katorga, a ten świat to gówno Wykuty pod ludzi całkiem innych niż ja
Leki robią ze mnie roślinę Z kolei bez nich już buntuje się ciało Organizm nieprzystosowany do znoszenia obciążeń Które nakłada na niego ta podła rzeczywistość
Bezradność i bezsilność są moją mantrą Frustracja wynikiem niemożności zmiany Jak zabić czas, gdy nic już nie cieszy? Jak w ogóle żyć, gdy wszystko już męczy?
W kółko to samo, ciągłe cierpienie Deficyt energii, której nie ma skąd czerpać Zgorzkniałe i gnuśne taplanie się w syfie Do końca moich rozwlekle mijających dni
Jebać ludzi Jebać życie Jebać świat
Niepotrzebny jak śmierdzący odpad Nieprzydatny jak zwyczajny śmieć Nie jestem nic w stanie dać społeczeństwu Którym głęboko gardzę z wzajemnością
Nie do pojęcia jest dla mnie życie jak inni Nie mogę sobie tego nawet wyobrazić Gdybym chociaż umiał się wyłączyć Przed atakującym z każdej strony bezsensem istnienia
Wyrażanie siebie jest także nic nie warte Wszystko, co czuję, i tak trafia w próżnię Krzyki są nieme, plucie jadem bezbronne A mól ból bezwartościowy jak wszystko inne
Nienawidzę wszechświata, całego istnienia Każdej cząstki materii Wszystko działa przeciw mnie A może to ja nie jestem w stanie przeciwdziałać temu
Jebać ludzi Jebać życie Jebać światTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.