Kowall: Codziennie mijasz mnie przechodzisz obojętnie Zawieszasz się na moment i dalej gdzieś biegniesz Ty i setki tysięcy ludzi w tym samym tępię A ja zostaje tu dopóki ktoś mnie nie zerwie Kusze tym co na mnie a nie we mnie jest ukryte Oko twoje karmie i działam na psychikę Przyodziany w grafikę stoję na środku skrzyżowania Wiesz ciężkie jest życie gdy służysz do informowania I tak cztery pory roku zmieniają mi ubrania Gazeta telewizja reklama proszku do prania Turystyka wybory motoryzacja i mieszkania W cenie promocyjnej okazyjnie do uzyskania Nie mam chwili tu spokoju ludzie wokół krążą (wciąż) Skupiam ich uwagę nawet gdy gdzieś błądzą Ostatnio nawet na banknocie zrobili mi portret Ale co z tego tak jestem tylko jestem billboardem
Galon : Czasem to twoje podwórko jakiś parking ściana bloku Na mieście jest nas mnóstwo widzisz to na każdym kroku Dzisiaj jest reklama soku jutro będzie całkiem inna W taki właśnie sposób dociera do was nasza firma Dla ciebie ciepła willa duży basen i zajęcia Mi pozostaje świecić i nie zmienić nigdy miejsca Nie wiem czy to ma sens ale czuję się potrzebny Bo gdyby nie ja to upadły by koncerny Pokazuje swetry getry no i cycki Towar konkretny i ten tandetny dla wszystkich Jedni zgarniają zyski i zyski kładą w kiejde Reszta ludzi tu przechodzi obojętnie Mi się całe życie nudzi jednak wy możecie więcej Mam metalowe serce jedną nogę ale częściej (widzę) Zachowanie tłumu przewiduje konsekwencje (ludzie) Przechodzą przez przejście na czerwonym świetle
Ref: Jestem tylko billboardem chciałbym drzeć mordę Spróbować jak smakuje porter jak to jest mieć wolne Udać się na koncert mówić że szponce Ale jestem wyprodukowany by robić pieniądze x2
Kowall : Zapoznałem laskę w bieliźnie od triumpha Ale dwa tygodnie później wisiała też u kumpla (kurwa) O co kaman zdradza nawet reklama Ale co ja mogę wiedzieć ze środka skrzyżowania Dalej stoję tu i moknę dudnią krople Wokół mnie przechodnie płoną jak pochodnie (Ja) Wiórowa płyta beton i metal pozostawiony tu żeby poprawić sprzedaż Czy słońce czy deszcz pilnuje swego miejsca Bo postawili megaboard by mega zachęcać Ale z drugiej strony on też sam zostawiony Latają kruki wrony nie mamy nic do obrony Czas wyprzedaży i tak nie mamy z tego gaży Nie jesteśmy cenni jak płócienne obrazy Mamy słabą wartość choć odgrywamy ważną role Nas nie ziębi nie parzy tacy jak my to robole
Galona : Jestem billboardem leje cię w mordę no i się śmieje Pokazuje coś co w twoim zasięgu nie jest (tu) Wszystko jest w cenie nie doceniasz mnie bo wkurwiam Kuzyn z ledowym światłem na rondzie oślepia ci wujka Na moim plakacie suknia którą pragnie twoja żona Ty nie kupisz jej chociaż będzie obrażona Bo wysokość cen przeraziła wszystkich zobacz Billboardem wiem że nie plotkują o nas Zostaje tylko klej papier i kilka tagów A zwykły przechodzień nie pamięta tych obrazów Plakatów które prowadzą ludzi do marketu Jako billboard wiem co się dzieje w mieście grzechu Co przysparza stresu i co koi cię na wieczór Co leży ci na sercu i co pogłowie chodzi wiem już Świata nie zmienię bo się nie da zmienić ludzi Dam ci coś w dobrej cenie a ty wciąż będziesz marudził
Ref: Jestem tylko billboardem chciałbym drzeć mordę Spróbować jak smakuje porter jak to jest mieć wolne Udać się na koncert mówić że szponce Ale jestem wyprodukowany by robić pieniądze x2 Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|