Pić nie zaszkodzi już nikomu Pić nie zaszkodzi nawet rano Gościnne progi naszych domów Zamknięto furtą ołowianą
Jesteśmy tak niewielcy sami A ściany przy nas tak wysokie Że wciąż spierzchniętymi rękami Szukamy niedomkniętych okien
Nie słuchasz już ptaków przydrożnych I dzwonów, co gadają w mgle Nie słuchasz ich i, nieostrożny Nie słuchasz nawet mnie
A ja ci chciałam pomóc tylko Gdy głowę dłońmi obejmujesz Być tą zielonolistną chwilką Której się potem tak żałuje
Żyć nie zaszkodzi już nikomu Żyć nie zaszkodzi, jeśli trzeba Wyjść na otwarte pole z domu Boga się nie bać, ludzi nie bać
Pijmy za niebo, ogień, wodę Za nieodbyte śnieżne sanny Za nasze panny, takie młode Za wasze zdrowie, ciężko ranni
Nie widzisz już słońca na śniegu Pochodni, co goreją nazbyt Nie widzisz koni, które w biegu Grzywami zamiatają gwiazdy
A ja ci chciałam pomóc tylko Gdy głowę dłońmi obejmujesz Być tą zielonolistną chwilką Której się potem tak żałuje
Nie słuchasz już ptaków przydrożnych I dzwonów, co gadają w mgle Nie słuchasz ich i, nieostrożny Nie słuchasz nawet mnieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.