Biegnę przez świat, stawiam swoje małe kroki Wydaję się słabe, lecz o podwójnej mocy Widać światła tego miasta, unoszę się ponad nie Relatywnie spoglądam przez pryzmat nieba gdzieś Chciałbym iść nie bojąc się jakie nastanie jutro Co się stanie, gdy stawię swoje ciało przed lustro Boje się spojrzeć sobie w twarz, boje się prawdy Tego, że dzisiejszy świat odkryje, że jestem martwy Mówię sobie, idź nie zważając na trupy pod sobą Lecz nie wiem jak zapanować na dzisiejszą swoją osobą Wszechświat patrzy na mnie, widzę te ciemność Jaką kryje w sobie potęgę i ludzkości wielkość Tam są wszystkie sekrety, ciekawość nie zna granic Granic świata wielkich jak moich oczu źrenic Szybkość płynąca w moim sercu mnie uspokaja Chyba nieczyste powietrze zaczyna na mnie działać Widzę tęczę mieszaną z czernią i pochmurnością Znów czuję to jak unoszę się z tą lekkością Ponad chmury, kłęby dymu i pary z ust Kocham ten stan, to mój uniwersalny gust Jak w labiryncie myśli gubię się codziennie Czuję, że nie odnajdę wyjścia, widząc oddzielnie Znów widzę te światła, które sprowadzają mnie na ziemie Znów czuję spokój, znów czuje siebie… Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|