Piękny letni wieczór był, kiedy się poznali ona szła ze swoją matką, on pod blokiem szluge palił chował się małolat, by go nikt nie wylukał był skromnym chłopaczkiem, który wrażeń nie szuka zamknięty w sobie, od rozwodu rodziców choć był jeszcze młody, coś tam wiedział o życiu widział to, czego nie powinno widzieć dziecko, kiedy ojciec matkę tłukł swoją ciężką ręką wtedy pod blokiem, spotkał się z nią wzrokiem, uśmiechnął się do niej, ona to odwzajemniła wydawała się miła, na pierwszy rzut oka, była za młoda żeby mówić na nią foka nie znali się, bo był nowym lokatorem powiedział dobry wieczór, zaproponował pomoc wniesienia zakupów mama podziękowała, jednak ona z tej propozycji skorzystała kiedy wchodzili na górę wolno on się przedstawił ona też się przedstawiła, choć troszkę wstydliwa była krótka chwila, on miał wrażenie tej wiecznej kiedy mu podziękowała, on z uśmiechem mogę częściej tak mijały miesiące od tego spotkania żyli na stopie przyjaźń, on był sam ona sama bardzo chciał, nie miał odwagi, dlatego ukrywał, że po chwilach spędzonych z nią w nocy źle sypiał, dla niego to nie była tylko koleżanka dusił to w sobie, sam wiedział jak wygląda prawda za każdym razem, kiedy zbierał się w sobie szedł do niej i nie dawał rady powiedzieć tak razem do kina, tak razem lekcje u niej tak wspólne kolacje, co jakiś czas spacer jej przez myśl nie przeszło to nigdy nawet że ona i on mogliby spróbować razem rozmawiali o tym już na samym początku co było by gdyby, ona pytała na niby wtedy było za wcześnie, nie zdawał sobie sprawy że ona będzie tą, o której śni i marzy byli dla siebie jak siostra i brat w żartach mówili, że do nich należy świat nikogo i niczego poza nią nie widział chciałby móc zostać przy niej już do końca życia ona nigdy nie słyszała krzyku jego serca a on z każdym spotkaniem coraz bardziej cierpiał przyszedł dzień, kiedy ona była sama w domu zaprosiła go do siebie, żeby w lekcjach jej pomógł kiedy przyszedł rozbili się tak jak zawsze na dywanie ona zrobiła herbatę, usiadła mu na kolanie on poczuł, że to ta chwila, że nie ma, co dłużej zwlekać zaczął od tematu mówiąc, że na miłość nie ma lekarstw powiedział wszystko, co czuje, że on rady już nie daje wyznał jej, że się zakochał, nagle w oczach z łzami wstaje ona nie dowierza w to, co mówi on, on nie może uwierzyć, w to że to powiedział obawiał się jej reakcji, ale ma to już za sobą wybiegł tak szybko jak przyszedł, dorzucając słowo kocham cię i przepraszam ona zamiera w bezruchu, drzwi zamknęły się on poszedł ona płakała dość długo minął dzień, minął drugi, później trzeci i czwarty ona przez ten czas cały rozmyślała o tamtym teraz tak samo jak on nie miała odwagi stanąć naprzeciwko siebie, ciężko było im to strawić sytuacja i słowa, których po części żałował chciałby cofnąć czas lub wymazać to z jej pamięci bo co zrobić, aby cały ten syf odkręcić nie miał pomysłu nie miał już do tego głowy siedział tak zadumany w oknie, myślami w chmurach nagle puk puk on się zakradł pod judasz spojrzał dojrzał osobę, tą osobą była ona tylko zdążył drzwi otworzyć i miał ja już na ramionach nie mówili nic, stali wtuleni w siebie on jej szepnął na ucho, jest mi bardzo źle bez ciebie ona odchyliła głowę i spojrzała w jego oczy wyszeptała z pocałunkiem teraz już zapomnij o tym to było jego marzenie, myślał, że nie do spełnienia ale ona jest osobą, która to marzenie spełnia jeśli to jest tylko sen to ja nie chce się obudzić wtulił się w nią mocno tak i już więcej nic nie mówił stali oboje płakali, on wycierał jej łzy obiecywali sobie na zawsze tylko ja i ty znali się nie od dziś też już znacie ich historię teraz tylko pozostała im po tym moc wspomnień teraz śmiali się z tego, wspominając rozmowę kiedy powiedzieli sobie żyjmy na braterskiej stopie nie ma granic w przyjaźni między kobietą mężczyzną zawsze z tej przyjaźni ktoś wychodzi z blizną to świadczy to na skórze, o czym wiem, co to znaczy kiedy buzują hormony sercu nie przetłumaczysz teraz nie tak jak wcześniej osobno on i ona teraz to już są oni prawie jak mąż i żona byli jeszcze za młodzi, żeby zamieszkali razem ale on powiedział jej to jest to, o czym marzę czekali na pierwszy raz, to miał być ten wyjątkowy on jej nigdy nie namawiał tylko czekał jednym słowem układało wszystko się było lepiej niż zawsze on dla niej ona dla niego była lekarstwem w tym roku kończyli szkołę, tylko w innej klasie mają wyjechać na studia i w końcu zamieszkać razem rozglądał się za pracą żeby zarobić w sezonie chciałby kupić jej pierścionek i zaręczyć się na koniec roku bieg sytuacji nabrał poważnych rozmiarów on w tym czasie siedział w szkole wzięła się za mycie garów nagle straciła przytomność dobrze, że była jej matka wykręciła numer w telepogotowie gruba akcja przyjechali chwile później on już też dostał telefon jedno, czego się dowiedział, to że jest naprawdę ciężko nie wiedział, co się stało zdrowie jej dopisywało a tu nagle taki motyw nieprzytomna przez noc całą był przy niej cały czas i nawet nie zmrużył oka siedział trzymał ją za rękę płakał modlił się do Boga planowali razem przyszłość chcieli założyć rodzinę proszę was panie doktorze ratujcie moją dziewczynę choć najgorsze miało nadejść on już myślał o najgorszym jeszcze wczoraj nie najgorzej dzisiaj jej stan się pogorszył poszedł do szkoły proste wypatrywał ruch powieki obawiał się tego, że oczy zamknęła na wieki ciężko było mu uwierzyć, choć nadzieja dalej była prosił boga zrobię wszystko tylko żeby ona żyła mieli być na zawsze razem, co by się nie działo byli dla siebie stworzeni on by życie oddał za nią nie odchodził od niej w cale trzymał jej dłoń usnął tak gdy obudził się nad ranem poznał prawdy gorzkiej smak już odeszła stąd na zawsze już wygasła nadzieja on stał nad nią i krzyczał nie zostawiaj mnie teraz nie znasz dnia i godziny powiedz, czym zawiniła może tym, że kochała może tym, że marzyła jeszcze w ten sam dzień, kiedy on się nie mógł pozbierać dręczyły go wciąż myśli, co ma robić teraz pętle zawinął na szyi chciał być tam gdzie była ona chwile później byli razem TAK BARDZO JĄ KOCHAŁ.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.