Fokus Ludzi opanuje zawiść i nienawiść, czujesz, brat? Chodźmy zabić tą nienawiść, bo opanowuje świat, Kto tu wchodzi na bit godzinami mógłbym mówić tak, Musisz wstać i się obudzić, a nie drzemać tyle lat Cała ziemia, pokolenia ludzi, każdy lubi spać Śnić i budzić się, i łudzić się, że ten świat nie ma wad Świat ostudzi Cię, pobrudzi Cię, nie poddawaj się, walcz Wiem, że nudzi Cię, że trudzi Cię pokonywanie fal Czasem trzeba być kutasem, trzeba być twardym jak stal Trzeba spalić skurwysynów kwasem, albo wbić na pal Czy prawdziwy Bóg wybaczy temu Bogu, Co nam dał zezwolenie na ten koszmar, który trwa i będzie trwał? Przerażenie w oczach ludzi, którzy giną, cziki pow Na nie swojej wojnie o pieniądze, religijny szał Znów ogarnia postacie stojące wśród dymiących ciał Nie rozumiejące nic, tylko, że ktoś karabin dał Nie chcę myśleć o tym nawet, co by było, Gdyby tu rozpętało się to piekło Czasem budzi mnie ze snu, to że można kogoś zabić ot tak, Spotkać, wsadzić nóż Krótka gadka i tak jakby nigdy Cię nie było, fu Niektórzy mówią, że to przejażdżka Myślę: coś w tym jest, obserwuję jak przez szybę Centrum miasta pada deszcz, Wszyscy spieszą się gdzieś, jest szesnasta, muzyka dla mas Wszyscy leżymy w rynsztoku, nieliczni szukają gwiazd.
Kali Budzi mnie koszmar, ten sam, dobrze go znam, Pot na mym ciele efektem sennych doznań, Kto raz poznał smak samotności, Ten poczuje go znów, gdy Morfeusz go ugości, Rzucone kości, co było - to za mną, Teraz stąpam ostrożnie, by nie wjebać się w bagno, Dobra, dość wylewności, palę bongo by zasnąć, Ale pełnia księżyca mnie wyciąga na miasto, Nie ma opcji, nie zasnę tej nocy, zerkam na zegarek, pół godziny do północy, Przecieram oczy, kompletuję ekwipunek, Parę złotych do kiermany, bezpiecznie kitram jarunę, Bo nie jeden ubek czai się tu pośród ulic, Jak nie orientujesz ziomek, parę lat możesz przytulić, Nie ma co mulić, szybki telefon do ziomka, Tej nocy przynajmniej sam nie będę się błąkał,
Gdy wsiadałem do fury, bas poruszył społeczniaków Chuj wam w dupy konfitury, przekaz tylko dla swojaków, Piona ziomuś, co tam? Gra gitara, oka Dawaj, weź tam coś zbuduj z holenderskiego topa, Płonie konopia, po centrum kręcą się fele, Na Bankowej wypinają cyce jakieś marne cwele, Na kase łase, niedomyte maszkarony, Chcesz je spenetrować? Lepiej nałóż naraz trzy kondomy, fuj, Jedziemy w chuj stąd, kupmy jakąś kirę, W nocy nie śpi to miasto nawet na chwilę, Sięga po sztylet zakapturzona postać, terroryzuje chłopca Wyprawa nocna musi być owocna, nie szukam podstaw, wracam do fury, Nie ingeruję w łańcuch pokarmowy miejskiej natury.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.