Flojd: Czułem się wygrany nie raz Mijając porażkę o krok Dla mnie to stary schemat Kiedy wychodziłem na flaszkę pod blok Sam na ławce mordo Albo kilku z nas, co lubi przechylić na ośce Jak tam wraca albo pójdzie w miasto Mówią z boku: to nie tędy droga Ci co na tym zjedli zęby i chcą dzięgi żebyś rzucił im na browar Wypijmy za błędy, to czego nam szkoda Napisałem już tak kiedyś - "lepsze czasy, gorzka żołądkowa" Ta, dlatego pijany chcę wracać tam Gdzie brata plan zostawiał ksywy na klatce I nie raz ziom na flaszce pokrzyżował plan Bo wcześniej byłem ostatnim kolesiem Który wtedy kurwa potrzebował zmian Po chuj życiu ty już tyle pozmieniałeś? Nie staniesz na piedestale Więcej zmienić chcę, iść level dalej I pójdę spić się na murek, czy w inne miejsce Zasłużony mam szacunek, nawinę Ci w każdym mieście
Ref x2: Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj I poznaje je i znów się u nich budzę w ramionach To realne życie - starcza na luz i na chlanie Ludzie lubią mieć złudzenia, to się nigdy nie zmienia
Mel: Życie to dziwka, potem umierasz Na Sir Jones wolniej płynie z dymem w fifkach, kładę na wargi szkło Nie wiem co widzę w używkach - nabij coś Daj się nabić, przechylę flakon, żeby szło chociaż nam jakoś coś Wbiję na akord kłos z jednym z rutyn mych Czasem mam kurwa jej dość, sporo mi napsuły krwi Niosą mnie puty mam iść Sny - nie chcę się budzić, boy Z najlepszych chwil nie da tego najtłustszy joint Kolejny trudny rok, tekst - składam do kupy go Stwierdzę później, że wszystkie z dupy są Mam pustkę we łbie, chociaż grają loopy wciąż Otworzę puszkę, z kolejną będzie łatwiej odpuścić to Zadzwonię do niej, przyjdzie, zostanie na noc Rano wyjdzie, trzaśnie drzwiami, tak leci któryś już rok mi Muszę iść jak facet, trzymać fason lub ginąć Nie skończę jak frajer z jakąś flaszką pod Dino
Ref x2: Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj I poznaje je i znów się u nich budzę w ramionach To realne życie - starcza na luz i na chlanie Ludzie lubią mieć złudzenia, to się nigdy nie zmienia
HuczuHucz: Znów gaszę peta o parapet i jak zawsze jest już trzecia nad ranem Na czwartym piętrze przedwojennej kamienicy (śródmieście) Znów nie śpię i mam zgagę i źrenice zaspane Gdy patrzę na latarnie mojej ulicy zlanej w chuj deszczem, znów A miało być tak pięknie, pierwsze mieszkanie i to w mieście, które kocham od dziecka I znam świetnie drogę po schodach od wejścia, gdy wracam od moich To jeszcze nie alkoholizm, ale abstynencja też nie Dramaturgia wyszła bokiem, co mnie wkurwia trochę Znów dotykam gleby, zamiast fruwać w stronę chmur zza okien Kiedy dzwoni ziomek, czy za chwilę wbijam z wódką Ja jak co dzień się napije, jeszcze tyram go, że mi tak głupio Albo wpadł by na pół litra i pół biedy, że pół litra mogło wcale nie być Ja żem jeszcze gdzieś pół skitrał Los pochował mi insygnia, Lecz wolę kurwa życie przegrać z kimś, niż samotnie miałbym wygrać!
Ref: Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj I poznaje je i znów się u nich budzę w ramionach To realne życie - starcza na luz i na chlanie Ludzie lubią mieć złudzenia, to się nigdy nie zmienia Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj To się nigdy nie zmienia Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj Kolejny ranek, kiedy nie pamiętam wczoraj To się nigdy nie zmienia!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.