"Otwieram oczy, budzę się rano Wszystko się zgadza, tylko nie siano. Znów jest go mało - ale jest dobrze. Bo wczoraj nieomal zaliczyłem własny pogrzeb. Była imprezka była policja Byli powstancy - zapaliliśmy im znicza... Był też alkohol, zapaliliśmy bongo Bo ile jeszcze można zmagać się z tą chorobą...? Wyniszcza mnie już, ona od środka. Bo co by się nie działo, nie widzę złotego środka. Robiłem już wszystko, nic nie zostało... Bo co bym zrobił, zawsze kur*wa będzie za mało... Zjadam śniadanie - pcham tabletki do mordy, Nie wiem czy to przez nie, ale już nie jestem dobry, nie jestem skromny, miesza mi się rzeczywistość Bo znowu nie wiem, które z uczuć miałem wczoraj blisko. Pamiętam Ciebie i Twój maleńki cień, I głos w głowie, który podpowiada - "chłopie chlej" Robiłem rzeczy, o których wstyd mi tutaj gadać, Bo co by się nie działo, to wiem, że tak nie wypada... Trafiały się laski - były bez zasad Mogłeś w nie włożyć - nie serce lecz kutasa... I myślałem, że te rzeczy to są tylko w śnie, Jak Mojżesz wyciągnąłem laskę - nogi rozstąpiły się! Nie narzekam, no bo w sumie nie mam na co. Nie będę jej szanował skoro jest tu taką szmatą. Co to za moda? Jakaś nowa era... Lecą do kutasa jak głodna mysz do sera... Weź lepiej człowiek się tutaj przyzwyczaj. Nie ważne co byś robił i tak nie utrzymasz życia. Wszyscy umrzemy, lecz jest jedna zasada, Żyj tak, abyś nie musiał samego siebie przepraszać..." Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|