Ryzykuję gdy kombinuję Nie tylko wtedy gdy skuna potrzebuję jak tlenu Wiem, że na dwóch uda się jednemu Spytasz mnie dlaczego, spójrz na Monte kolego Widzisz tego drugiego, dla mnie nic nowego Może dla gościa innego, niekumatego Nie wiedzącego jak kombinować Jak kłusować, mój przypadek to rabować Skrupuły z litością pochować, cały czas polować Turysto przed nami nie uda ci się schować portfela To mnie śmieszy, rozwesela gdy stajesz przy Popku, Zizim, Pomidorze My cię kupimy, ty krzykniesz - o Boże I wiedz, nic ci wtedy nie pomoże kombinatorze bez licencji Ryzykując będzie ci potrzebny iloraz inteligencji Plus zebranych referencji, potem wóz albo przewóz
Razem z ekipą z Firmy na kombinacji drodze Nagrywam kawałki, zarabiam pieniądze Razem z ekipą z Firmy na kombinacji drodze Nagrywam kawałki, zarabiam pieniądze
Popek to mój brat, kombinujemy od wielu lat Wybiliśmy się w świat siedem lat temu Do was przyjechałem, dobrych chłopaków od razu zapoznałem Hajs napierdalałem, kilka strzałów z Gutkiem miałem Gdy Tadek z Kalim zapodaje upijam piękne panie Ewakuacja za moment przytrafi się niezbyt przyjemna sytuacja Lamusom zbędna konfrontacja W moich pięściach aktywacja Dla nich degradacja Racja, buźka pęka jak pistacja Ewakuacja, ewakuacja
Zarabiam sos na kombinacji drodze Jak z kimś robię interes to wspólnika nie zawodzę Teraz po drodze odwiedzę jeszcze parę miejscówek Dzisiaj ostra balanga skombinować trza jarunek Lecz frajerstwo kombinuje, kombinuje Patrzy jakby cię oszukać, więc nie należy byle komu ufać Teraz nastukać się chcę w dobrym przyjaciół gronie Pamiętaj byś kombinując zawsze był po tej dobrej stronie Wstaję rano myślę co by dzisiaj zrobić Może uda mi się dzisiaj jakiś hajs zarobić Tego co wykombinuje nikt nie przewidzi Posłuchajcie małolata co z policji szydzi Opisuje w rymach co na co dzień widzi
Razem z ekipą z Firmy na kombinacji drodze Nagrywam kawałki, zarabiam pieniądze Razem z ekipą z Firmy na kombinacji drodze Nagrywam kawałki, zarabiam pieniądze
Najebka, palonko i szybko się zmienia Stan mojego zarobienia Pozostaje gruba penga do kupienia Boski nie penia i wyrusza na wózki Tłok jeden na drugim jak na talerzu kluski Stoi społeczniaczka wielka dama Nie wie, że zaraz będzie wyjebana Brat zasłania , biorę się do kitrania Poszło, wysiadka ona nawet nie świadoma Że padła i w mym ręku jest moja mamona Jak się dowie to chyba jebnie zgona W Krakowie, nieznajomy niech się pilnuje człowiek Zarobiony spuszcza sen z powiek A dziesiony to też sposób na zarobek Jakiś parobek w tłocznym autobusie Pengę ma na wierzchu, ulegam pokusie Na wsiadce pojawiam się i znikam Odbieram derę, floriańską pomykam Pomidora spotykam, ma opuchnięte ręce Bo złapał jakiś przypał, jakiś buc go przyłypał Ale buce wiedza to sami, że po akcji z nami Trudno zbierać żeby złamanymi palcami
Zgrzeszę żeby hajs dobry weszedł Rozumiesz tą depeszę? Dobrze się czuję z cashem Dorobię sobie no i wtedy mam na ruchy W 144 są dobre wybuchy, jebać policyjne grupy Utrudnia to artyzmem swym Andrzej Mleczko Plakaty są wszędzie, wyluzuj Jędrek deczko Elektryczna pizda się zjarzy, oburzenie na twarzy Kręci aferę no a przypał wiadomo czasem się stanie Cztery chuje w dupę wam jak na Dobermanie Społeczniacy, a poza tym Można poderwać towar cycaty Zajarać jakieś wariaty Nigdy za kraty, nigdy za kraty Gdzie, co i jak każdy z nas tu obcina KRK 2001, hardcore dolina
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.