1. Ja poszedłem trochę dalej, niż myśleli koledzy, Widziałem tłum przed sceną, co kurwa przyszedł dla mnie, Nie raz o tym myślałem czy któryś we mnie wierzy, Czy może chodzi o to, bym rzucił coś o pannie. Poszedłem trochę dalej, niż myśleli rodzice, Jak przywiozłem parę stów to klapki z oczu spadły, Musiałbyś ich posłuchać, gdy widzieli, że ćwiczę, Choćbym nie wiem, co zdobył - nie ucieknę od prawdy. Poszedłem trochę dalej, niż myślały te laski, Za uśmiech, których kiedyś mógłbym wyrzec się kumpli, Na bitwach mógłbym, kurwa przeprowadzić tam casting I zamiast o powody spytać wprost - czy się kurwi. Poszedłem trochę dalej, niż myśleli raperzy, Ci w chuj śmieszni raperzy z fanpagem dla znajomych, Nawet weź kurwa nie myśl, że dzisiaj mi zależy, Żeby mieć od nich kwity czy być przez nich chwalonym.
[Ref.] x2 Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak, Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście, Jak chcesz mi coś zarzucić to weź się kurwa nie czai, Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bomę na wejście.
2. Nie dorosną mi do pięt lamusy z ojca hajsem, Jeżdżący po Europie tatuś kupi im szansę. Mi tatuś nic nie kupi, nie pozwoli mi honor I chyba jesteś głupi, jak nie wierzysz, że słono Zapłaciłem za warsztat, siebie, pewność, Twych kumpli na cypherku to mógłbym wszystkich jebnąć. I żebyś kurwa słyszał - mam w chuju ich podwórko, Kogo reprezentują, czy mają się za bóstwo. Poznałem twych idoli, choć da nich jestem nikim, To nie ja, ale oni mają wciąż czasowniki, Populizm na t-shirtach i wyświechtane frazy, Kiszą kopę w kopertach wręczone od gimbazy. Jebać wciąż te Labele, ich konkursy na support, Których jedynym celem jest danie szansy łakom, Trochę się wykuruje i znów ich poustawiam, Taką już mam naturę, paru mówi, że wada.
[Ref.] x2 Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak, Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście, Jak chcesz mi coś zarzucić to weź się kurwa nie czai, Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bomb na wejście.
3. Sprawdź moją wiarygodność na battle'ach czy przed klubem, Nawet nie zdążysz dotknąć mnie, idę na stówę, Widziałem w chuj kozaków, każdy z nich patrzył w przyszłość, Pewnych tyko na tracku, bo w życiu im nie wyszło. Bo trzeba skończyć szkołę, a nie tylko chlać browar, Woleli dać się życiu, na końcu naprostować, Obiecałem to sobie, nie skończę tak jak ci, Co zmarnowali lata i nie liczyli dni. To wciąż jest martwa strefa, w sierpniu se powiedziałem, Że musiałbym mieć niefart marnując taki talent. Nie płaczę za dziewczyną, nie wyciągam z niej, z szuflad, Nie wiążę się do imion, jedynie czasem wkurwiam, Że pustym śmiechem witam wspomnienia i nazwiska Każdej, która niedawno była mi chyba bliska. Musiałem skończyć z piłką - to jebane katharsis, Widocznie nie każdemu pisany jest byt gwiazdy. To nie ból, jak u Małpy, bo proszki wchodzą dobrze, Może mnie poskładają tak, jak ja kilka tych zwrotek. Muszę być kurwa twardy, a jak przyjdą dni gorsze Roześmiać się im w mordę. A potem umrzeć młodo, jak Jimson, nie chcę żyć długo, W świecie, gdzie konsumpcjonizm ciągle sprawuje urząd, Pospełniać parę planów, w sumie to długa bajka, Zdążę o niej napomknąć jeszcze kurwa w kawałkach.
[Ref.] x2 Siema, jestem Filipek - ambiwalentny dzieciak, Mam rozjebaną rękę i ludzi w każdym mieście, Jak chcesz mi coś zarzucić to weź się kurwa nie czai, Nie jestem z tych kolejnych, co złapią bomb na wejście.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.