Nastała noc, niby zwykła jak te inne, Pod drzwiami stała ona, co było jakieś dziwne. Ciągle płakała, nie wiem czego znów ode mnie chciała. Zaprosiłem ją do siebie, żeby wszystko mi opowiedziała. Ze łzami w oczach mówiła że jest jej przykro, Że zyskała mało a straciła prawie wszystko. Tak nie spokojna odpalała papierosa. Wszystko jej odebrała ta jedna istota boska. Po jej policzkach spływał potok słonych łez. Ja się zastanawiałem, że to wszystko dziwne jest, Bo przecież niby nie rozmawialiśmy wcale, A dzisiejszej nocy przyszła jakby chciała rzeknąć Amen. Zaczęła mnie przepraszać, padać na kolana, Sam nie wiem za co, mówię wstań, nie klęcz na kolanach. Przytuliła się wtedy po raz ostatni, Wyszła, a na ulicach wszystkie latarnie pogasły.
Chodziła sama ciemnymi ulicami, Rozmowa ze mną nic nie dała, krążyła ze łzami. Cały czas trzymała w dłoni zapalniczkę, Papieros za papierosem aż spaliła w końcu wszystkie. Po jej spojrzeniu widać było brak tej siły. Widziałem w nich osoby, których nie ma już a były. Usiadła wtedy, pod jedną z tych latarni, Które stały na ulicy i świeciły specjalnie dla niej. Chciałem ją znaleźć i strach w sercu zagłuszyć, Lecz bałem się że kiedy wyjdę, mogę już nie wrócić. Ona samotnie mijała wszystkie drzewa, Mówiła sobie odejdź, tak należy, tak trzeba. Nie patrząc na nic, kroczyła przed siebie, Ulicami które kiedyś kończą się właśnie w niebie. Chciała się wzbić w niebo, mieć w nim krople żalu, Spotkać się z osobami, których nie ma już z nami.
Jak ten biały kruk chciała wzbić się w niebo, Odlecieć stąd nie ważne gdzie, bo ważne że daleko. Zostawić wszystko, przez co ma tutaj problemy. Opuścić świat nienawiści i okrutnej biedy Mogła mieć szansę i spróbować jeszcze raz, Ale wszystko się skończyło jak w tej zapalniczce gaz. I odpaliła papierosa już po raz ostatni. Jej chwila jak ta zapalniczka jednym słowem zgasło. I nie wiem czemu w ogóle to zrobiła, Przecież tak okrutnie, wcale na tym świecie nie było. Pozostaje teraz żal, który zostawia po utracie. Pojawił się żal, a szczęście straciło swój zasięg. Mogłem coś zrobić ale jednym słowem stchórzyłem. Tą nienawiść miedzy nami mogłem zniszczyć czego nie zrobiłem, Lecz teraz odleciała jak ten biały kruk, Zaopiekują się nią bliscy i jedyny Bóg.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.