To potłuczone lustro nie znaczy że się otworzyłem Trudno mi się wyrazić a to cholernie zawiłe Więc gdy się na Ciebie wkurwiam robię się cały złoty Bo milczę, odgradzam murem nie mam na nic ochoty Czuję białą gorączkę więcej mnie ignoruj, Już na to rzygam zamykam się w drugim pokoju To znaczy... Widzisz? Przez nerwy zapomniałem że mamy jeden pokój Idę w przeciwległy kawałek Przez Ciebie te rany na mnie sięgają tak wolno Chce zasnąć bo brzydzę się Twoją obecnością Nie wiem jak mogą nas w ogóle dzielić takie bzdety Będę egoistą jakiej bym nie miał kobiety, tak? To chcesz powiedzieć ale ja już nie słucham Poczuj się jak ja gdy każda moja prośba jest głucha I nie potrzebuję ścian ani kilometrów By czuć się daleko i za murem przeszkód…
Kiedyś znajdę dla nas dom Z wielkim oknem na świat Znowu zaczniesz ufać mi Nie pozwolę Ci się bać Kiedyś wszystkie czarne dni Obrócimy w dobry żart Znowu będziesz ufał mi Znowu
Jak to jest w ogóle możliwe że mamy wrogów Ciągle się tylko uśmiecham i nie złorzeczę nikomu A muzyka to muzyka i w niej moje zuchwalstwo nie powinno sprawiać że mnie darzysz pogardą Czemu się tak zmieniamy i już nie dogadujemy Bracie, walczyłbym o Ciebie bez nogi i ręki kiedyś A teraz ciągle wypluwany jad i cały czas szary świat trawi nas i każdy jest sam Odgrodzeni murem potrzeba buldożerów by zburzyć zawiść co wyrosła niewiadomo czemu Nie wiadomo kiedy, czy to własne kompleksy? Czy postrzeganie bliskich w stylu: ja chcę być lepszy! Już tyle czasu nie dałeś mi znaku że póki żyję do póty będę miał zawsze przyjaciół a przynajmniej jednego, może to nie był twój wybór ale my już nie biegniemy razem w tym wyścigu A szkoda…
Kiedyś znajdę dla nas dom Z wielkim oknem na świat Znowu zaczniesz ufać mi Nie pozwolę Ci się baćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.