Oddycham smogiem, tak żyje na co dzień Mały człowiek w miejskim kotle, podsycam ogień Los gotuje na przemiennie raz łagodnie, przyjemnie A raz na ostro doprawia życie codzienne Nie użalam się, bo nie w mojej to naturze Walczę choć z trudem by żyć godnie jak ludzie Wiem co mówię, muszę lubić to co mam Bo nie zawsze ziom mogę mieć to co lubię Czemu tak ciężko się wybić ponad standard Czemu ławka przed blokiem jest jak karna Gdy na niej siadam czuje, że tu gnije Tym bardziej to przykre bo od zawsze tu żyję Jestem jak figurant na czarnej liście Zdeklasowany, zapomniany przez ten system Wiecznie na dorobku, wiecznie zarobiony Słyszysz głos ludu co utrzymuje salony A w rękach mikrofony od nich bije blask A ty co władze masz nie przekreślaj nas Nas na więcej stać niż sobie wyobrażasz Nadstaw uszy i nam pozwól się wykazać Dość już kontroli sterowani nami jak robotami Zniewoleni, wykorzystani Zapamiętamy rozliczymy skrupulatnie Tych co zamknęli nas tutaj jak w klatce Pozbędziemy się jej krat i możemy tu zostać Pod warunkiem zmian które przyniesie rewolta Chcemy by te osiedla były naszym domem Chcemy mieć nad nimi pełną kontrole
Ty co wszystko możesz i masz Nam też szanse daj nie przekreślaj nas Ty co wgrywasz ta historie i czas Wejść to pod uwagę nie przekreślaj nas Ty co wiarę masz w siebie nam dasz Nie zostawiaj nas tak nie przekreślaj nas Ty co masz cygara, limuzyny, koniak Nie przekreślaj nas z mikrofonami w dłoniach
Powiedz im jak tu jest stres co dzień większy Kupa rzeczy się pieprzy dla wielu zero perspektyw Ruszamy głowami żeby jakoś to zmienić Żeby nie gnić na zawsze w betonowej przestrzeni Nie chcą docenić potencjału tych ulic Dla nich jesteśmy zgrają chuliganów i żuli Nie odkryte talenty, odstawiają przekręty Wpadki, życiowe błędy finisz w murach komendy Zamiast na le-galu wrzucić progres w swoje życie Sukces przepływa przez palce i za chwile jest niczym Widzisz sam jak tu jest, trzeba walczyć z tym smutkiem Jeśli z siłą i wiarą to na końcu jest sukces Ale nie każdy z nas jest na tyle wytrwały Było wiele talentów co swój moment przespały Góra nie dostrzega tego co się dzieję na dole Po co patrzeć w dół, a to znów się tam spierdolę Dałem sobie rade spokój z jakimiś wyborami Każdy był już u koryta i też każdy nas zostawił (Mam ich) Jeszcze będzie przepięknie Nie bardzo przepięknie jest w rządowej bemce Ale na naszych projektach nie wiele się zmienia Po za tym, że ktoś się rodzi, a ktoś też umiera Teraz za komputera krzyczymy co nas boli Anonimowość zwiększa słowotok bez kontroli Już nie będzie tej iskry która wszystko rozpali Nie wierzę w rewolucję która obali system ani Nie wierzę w nic co odwróci ten schemat Bo te wszystkie obietnice to jest jedna wielka ściema Lecz jeśli jednak ktoś tu się w końcu odważy Tłum pełen wściekłości i zamaskowanych twarzy Nienawiść tłumiona przez dekady tu wybuchnie Wtedy refren ten każdemu z nich puszcze
Ty co wszystko możesz i masz Nam też szanse daj nie przekreślaj nas Ty co wgrywasz ta historie i czas Wejść to pod uwagę nie przekreślaj nas Ty co wiarę masz w siebie nam dasz Nie zostawiaj nas tak nie przekreślaj nas Ty co masz cygara, limuzyny, koniak Nie przekreślaj nas z mikrofonami w dłoniach
Ty co wszystko możesz i masz Nam też szanse daj nie przekreślaj nas Ty co wgrywasz ta historie i czas Wejść to pod uwagę nie przekreślaj nas Ty co wiarę masz w siebie nam dasz Nie zostawiaj nas tak nie przekreślaj nas Ty co masz cygara, limuzyny, koniak Nie przekreślaj nas z mikrofonami w dłoniach
Powiedz im jak to jest, gdy będziesz ich widział Gdy będziesz reprezentował nas na ulicach Niech otworzą oczy i schowają pogardę Niech w końcu zobaczą jak tu jest naprawdęTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.