Ej, czy muszę cię pytać o hajs No skądże przecież wspominasz o nim co każdy koncert Użalasz się nad losem biednych raperów Wiesz uliczniku ty lepiej nic już nie mów Twoje slogany straciły ważność w dniu Gdy podzieliłeś swoje sumienie na pół Byś spokojnie mógł spojrzeć ze sceny w tłum Zgarniając kasy, święcić fałszu tryumf Nie musisz mów nic ziom Ja i tak wiem kto jest i kim i kto jest skąd Mnie nie wprowadzisz w błąd Za długo już w tym jestem Obserwuję każdy twój ruch jak się mijasz z każdym tekstem Dzieciaki to łykają widząc jedno twe oblicze To które chcesz a nie to które widzę To żaden spisek żadna zazdrość żadne żarty Po prostu skurwysynu zagraj raz w otwarte karty Gardzisz filozofią i mentorstwem w tekstach A pouczać samemu ciągle nie możesz przestać Śmieszą takie akcje kiedy jak furiat Dla szybkiego szmalu gotów jesteś się wydurniać Te gorzkie słowa to twego końca zwiastun Nie obroni cię na głowę zaciągnięty kaptur I tak spojrzą ci w oczy nie inaczej niż prosto Spytają dlaczego to słowo zakończyłeś kropką Zarabiasz miesięcznie trzy moje pensje I pieprzysz że korzystasz z komunikacji miejskiej Kiedy podjeżdżam pod klub swoim własnym wózkiem Ty wśród kumpli emanujesz swoim fałszywym ubóstwem Zgrywasz zioma który ledwo wiąże koniec z końcem W rzeczywistości na twoim koncie hulają tysiące A najbardziej wkurwia to że obgadujesz za plecami To co osiągnąłem własnymi rękami Z płyty na płytę zamiast mniej to ty więcej Mówisz że w portfelu masz tylko powietrze Oszukujesz sam siebie by utrzymać stereotyp Że w Polsce mamy tylko kłopoty A kłopot to my raczej mamy ale z tobą Bo to w twojej głowie nowe ideologie się rodzą To ty nabijasz tych dzieciaków w butelkę Że z grania koncertów pieniądze masz niewielkie Wytykają innym przesycenie ideologią A sami jak sekta narzucają swe proroctwo Rzucają na prawo i lewo imię Boga Choć noga ich od lat nie wstąpiła do kościoła Nośnik słowa, ładunek hipokryzja Krzyczysz chwdp a twój ojciec to policjant Czysta fikcja pusty hip hop pełen fałszu Rymujesz o ideach a robisz to dla hajsu Znam takich ludzi co kiedyś się zapierali Że sława i kasa nie liczy się dla nich Dziś nadal tak mówią ale zapominają dodać Że już od dawna nie wierzą we własne słowa To takim hipokrytom wielu chce zaufać To oni mnie bawią jak cyrkowa trupa To im dedykowany jest ten kawałek Czas zacząć odróżniać co czarne a co białe Bierzesz laski do refrenu żeby wszystko było ekstra Chociaż mówiłeś że to czysta komercja Weź przestań, nie poczekam na twoją obronę Argumentów mam tak wiele jak na świecie było wojen Dzieciaki za firewallem niech słuchają ciebie dalej O.S.T.R. i Tede już zjechali ich z jajem Niektórych te kwestie zleją jak ulewny deszcz Jeśli nie wiedziałeś to teraz wieszTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.