A przecież jest w niej miękkość Jak pióra obłoków I jak koci aksamit Przecież jest w niej spokój Wierne w oknie czekanie Jest ten pośpiech kroków Do drzwi, do ognia Jest w niej obietnica kłosów I jest pieśń nienarodzona I jest studnia chłodna Gdzie można pysk zmęczony zanurzyć i obmyć Są ciepłe kąty złudzeń Alkowy pokory I kto to wszystko weźmie? Czeka wciąż u okna Na tego cieślę Który ściany wzniesie mocne Który płomień roznieci I spłoszy milczenie Śpi z goryczą pod sercem Jak z chorym embrionem Liczy przez swoje okna Mijające kwietnie Coraz bardziej dojrzała Coraz bardziej z boku A przecież jest w niej miękkość Jak pióra obłokówTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.