[EW:] Pewnie to był żart – bo innego cóż? Pierwszego kwietnia – pan pamięta? – W windzie dał mi pan kiść żółtego bzu I w biegu wysiadł po dwóch piętrach.
Już po kilku dniach, gdy okazało się Że pański bez kwitnie wciąż w sercu mym, W dziewczęcych snach niejedną długą noc Spędziłam w windzie razem z panem.
Nigdy nie zapomnę pamiętnych pana słów:
[JK:] O pani, jesteś tak śliczna, że z przyjemnością obsypałbym cię kwieciem całego kwietnia. Lecz, niestety, w windzie dysponuję jedynie tą gałązką białego bzu. Przyjmij więc go, o pani, jako zadatek naszych niespełnionych marzeń. Żegnaj, pani, muszę już iść.
[EW:] Gdy nagle znikł – nie wiem, jak on mógł Tak nagle z windy wysiąść w biegu – Pozostawił mi kiść żółtego bzu I serce drżące już dla niego.
[JK:] Żegnaj, pani, już muszę znowu iść.
To był tylko żart – ludzie mówią mi – Albo wiosenny zawrót głowy. A ja czekam, aż nie ruszając drzwi, Zjawi się w windzie pan i powie:
Kocham cię!
[JK:] Kocham cię, ale, niestety, bez muszę zabrać…
[EW:] Kocham cię!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.