Ulepiły mnie zdolne anioły Jeden smutny, a drugi wesoły I dlatego pośród łez się śmieję A wśród śmiechu największego smutnieję
Poprawiały mnie anioły stare Jeden chętnie, a drugi za karę Jeden dążył do doskonałości Drugi prawił drobne złośliwości
I dlatego, myląc się i błądząc Zmierzam przecie do doskonałości A w rozmowę słodką zbyt - jak sądzę - Lubię wpuścić kroplę złośliwości
Zaś wracając do moich narodzin To z niewielką, szarą smutku chmurką Dobry Pan Bóg tamtędy przechodził I powiedział: "Na Ziemię fruń, córko!"
Załamały anioły ramiona W łez perlistych tonęły powodzi "Szefie, ona jeszcze nieskończona" Dobry Pan Bóg odparł: "I o to chodzi"
"Szefie, ona aktorsko chce śpiewać" "Będzie, będzie" - szept Boży ich dobiegł - "Lecz tu w niebie kształcić jej nie trzeba Niech na Ziemi sama znajdzie to w sobie"
Lecz nim znikł za mgiełką powolutku Dobry Pan Bóg jeszcze mnie przywołał I darował małą chmurkę smutku Chmurkę, którą zawsze mam u czoła
I z tą chmurką me człowiecze błędy Zwalczam tu na Ziemi z brwią zmarszczoną Aż zostanę aniołem i będę Lepić innych, jak mnie ulepiono
Będę glinę kapryśnie potrącać Lepiąc innych - jak mnie - nie do końcaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.