To nie konie tak cwałują i uszami strzygą, Jeno tańczą dwaj opoje — Świdryga z Midrygą. A nie stęka tak stodoła pod cepów bijakiem, Jak ta łąka, źgana stopą srożej niż kułakiem!
Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada I Świdrydze, i Midrydze, i tańcowi rada. Zaglądała im do oczu chciwie jak do żłobu. „Który w tańcu mię wyhula, bom jedna dla obu?”.
„Moja będzie — rzekł Świdryga — ta pierś i ta szyja!”. A Midryga pięścią przeczy: „Moja lub niczyja!”. Ten ją porwał za dłoń jedną, a tamten za wtórą. „Musisz obu nam nastarczyć, skąpico-dziewczuro!”.
A ona im prosto w usta dyszy bez oddechu, A ona im prosto w oczy śmieje się bez śmiechu. I rozdwaja się po równu, rozszczepia się żwawo Na dwie dziewki, na siostrzane — na lewą i prawą.
„Dosyć ciała dwoistego mamy tu na łące! Tańczże z nami południami, dopóki jarzące! Jedna dziewka rąk ma czworo i cztery ma łydy! Niech upoją nas do reszty słodkie twe bezwstydy!”.
Nasrożyli się do tańca, jak gdyby do boju — Przysporzyli kwiatom zgiełku, łące — niepokoju. Aż zmąciły się rozumy Świdrydze-Midrydze, Jakby wicher je rozhulał na wiatraka śmidze!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.