My sprawiedliwi z domu co płonie jak słoma Idziemy drogą z pieśnią pochwalną na ustach Za nami pożar ginie w płomieniach Sodoma Przed nami miejsca na nowe ołtarze dla bóstwa
Czemu ja idę z nimi poprzez pola szczap smolnych Wbrew tęsknocie co sercem mym targa Jakże mogę jak oni wznosić pewności psalmy Kiedy gorycz się ciśnie do gardła
Skąd brać siły gdy ogień wypala korzenie Kiedy życia zerwany jest wątek Jak mam drogą tą iść wciąż przed siebie Gdy nie wiem gdzie tej drogi jest kres gdzie początek
Sieją pomór i pożar ksiąg zamknięte rozdziały Karmą z ognia pożywia się bóstwo Nie nadzieja lecz trwoga wiedzie nas drogą chwały Czeźnie przeszłość a przyszłość jest pustką
Czemu w to co przed nami więcej mamy mieć wiary Niźli w to co dziś w popiół się zmienia Czemu Raj nie zaznany żąda od nas ofiary By dla serc utkać kir zapomnienia
Jaka prawda nam każe w imię ziaren nieznanych Soczewicę wyplenić jak mlecz Jakich sądów zakazem z pogorzelisk wygnani Nie możemy oglądać się wstecz
Czemu ja idę z nimi poprzez pola szczap smolnych Wbrew tęsknocie co sercem mym targa Jakże mogę jak oni wznosić pewności psalmy Kiedy gorycz się ciśnie do gardła
Skąd brać siły gdy ogień wypala korzenie Kiedy życia zerwany jest wątek Jak mam drogą tą iść wciąż przed siebie Gdy nie wiem gdzie tej drogi jest kres gdzie początek
Głowę zwracam powoli nie opuszczam powieki Stoję jak ten słup soli tak stać będę przez wieki Jestem solą tej ziemi która ginie w płomieniach Jestem drogi początkiem drogowskazem sumieniaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.