Szpitalna biel Srebrzyście śnieży się i iskrzy Lizolu woń Dyskretnie wiąże się ze wszystkim Daleko gdzieś Zostały sprawy nieistotne Zmęczona skroń W poduszki wtula się wilgotne
A jeszcze wczoraj, proszę Nie chciałeś do szpitala Gdy kładli cię na nosze Pogryzłeś pielęgniarza Nim odjechało combi Kłóciłeś się z rodziną: "Wy chcecie się mnie pozbyć! Ja nie dam się wziąć siłą!"
Dziś - gdybyś mógł - Śmiałbyś się z tego już z pewnością Wczorajszy lęk Straciłeś razem z przytomnością Oddychasz znów Powoli wprawdzie, lecz miarowo - Cóż z tego, że Tlenowy namiot masz nad głową?
W kroplówce poziom płynu Powoli się obniża Fachowa czuwa siła By płyn równiutko spływał Leżący obok ciebie Powinni spać - nikt nie śpi I szepcą wciąż: "Dlaczego Tak późno go przywieźli?"
Bo wiedzą, że Niedługo przyjdzie pani doktor Nad tobą tuż Pochyli się i pulsu dotknie I powie: "Niech wyłączy siostra ten aparat Nie trzeba już Proszę postawić tu parawan"
A jeszcze wczoraj, proszę Nie chciałeś do szpitala Gdy kładli cię na nosze Pogryzłeś pielęgniarza Nim odjechało combi Kłóciłeś się z rodziną: "Wy chcecie się mnie pozbyć! Ja nie dam się wziąć siłą!"
"Ja nie dam, nie dam się wziąć siłą..." No, i po co ci to było? No, po co ci to było?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.